Być kimś

Rozdział 1

Ksiądz Franciszek Blachnicki urodził się 24 marca 1921 roku w Tarnowskich Górach na Śląsku. Był synem starszego pielęgniarza Józefa Blachnickiego, syna górnika, oraz Marii Miller, pochodzącej z rodziny robotniczej. Franciszek miał ośmioro rodzeństwa (troje z nich zmarło w dzieciństwie).

Edukację w szkole rozpoczął w wieku pięciu lat. Rodzice chcieli bowiem, by uczęszczał do oddalonej od domu szkoły razem ze swoim o rok starszym bratem Ernestem. Franciszek Blachnicki uczył się dobrze. Nie był jednak perfekcyjnym uczniem. Na jego świadectwach obok piątek nierzadko pojawiały się również oceny dostateczne. Dopiero w klasie maturalnej zmobilizował się do nauki i uzyskał bardzo wysokie oceny. W maju 1938 roku zdał z wyróżnieniem maturę w gimnazjum w Tarnowskich Górach.

W młodości Franciszek Blachnicki doszedł do przekonania, że Bóg nie jest mu do niczego potrzebny. Jako nastolatek, przyglądając się ówczesnej pobożności, uznał, że są to tylko jakieś praktyki i ceremonie, nie dostrzegał ich głębi. W samym chrześcijaństwie jednak imponowała mu nauka płynąca z Ewangelii. Uważał, że chrześcijaństwo dostarcza wartości ogólnoludzkich, bliskich naturze człowieka. Swoich przekonań nie narzucał innym, a będąc harcerzem, wraz z całą drużyną uczestniczył w nabożeństwach kościelnych. To właśnie ruch harcerski stał się dla młodego Franciszka Blachnickiego miejscem szczególnego rozwoju charakteru. Do harcerstwa wstąpił, gdy miał 10 lat. W kolejnych latach uzyskał wszystkie stopnie młodzieżowe i pełnił funkcje zastępowego i drużynowego. Ruch skautowski odpowiadał charakterowi młodego człowieka. Był w nim czas na zabawę, ale i podejmowanie odpowiedzialnych zadań. A przede wszystkim – jak mówił ks. Franciszek Blachnicki – było w nim „nastawienie na zdobywanie szczytów”. Harcerze, obcując z przyrodą, czerpali wiele radości z poznawania świata. Obce im było znużenie i jakieś nihilistyczne nastawienie. Winni pracować wciąż nad swoim charakterem. Na różnego rodzaju spotkaniach towarzyskich wyróżniała ich choćby abstynencja. Społeczeństwo odnosiło się wówczas z szacunkiem do tej postawy, nikt nawet nie myślał, żeby harcerza namawiać do wypicia „za zdrowie”. Po latach doświadczenia harcerskie okazały się bardzo przydatne w pracy duszpasterskiej, w powstającym ruchu oazowym.

Wchodząc w dorosłe życie, Franciszek Blachnicki zamierzał podjąć studia na kierunku ekonomii politycznej w Poznaniu. Chciał pracować w dyplomacji i zająć się pracą socjalną na rzecz najuboższych. Wychowanie, jakie otrzymał, pozwoliło mu myśleć o życiu z pełnią wiary w człowieka, w jego dobroć, o ideałach, dzięki którym można zmienić świat na lepszy.

Tuż przed wybuchem wojny Franciszek Blachnicki odbył czynną służbę wojskową. W latach 1938-1939 ukończył Dywizyjny Kurs Podchorążych Rezerwy przy 23 Dywizji Piechoty w Katowicach. Pobyt w wojsku okazał się dla niego trudnym doświadczeniem. Miał wówczas 17-18 lat. Początkowo uznał wręcz, że wojsko ogłupia młodych ludzi. Z czasem jednak postanowił wykorzystać okres służby wojskowej na pracę nad własnym charakterem. Wiele czasu poświęcał na rozmyślanie. Chciał odnaleźć prawdę obiektywną. Przyglądał się życiu, a swoje wnioski zapisywał w dzienniczku zatytułowanym „Ubi est veritas”. Szkołę ukończył z wyróżnieniem na 14. miejscu. Jednak jego buntowniczy charakter spowodował, że odliczono mu punkty za niesubordynację w czasie ćwiczeń.

Po złożeniu przysięgi w czerwcu 1939 roku Franciszek Blachnicki został przeniesiony do 11 Pułku Piechoty w Tarnowskich Górach. W tym oddziale wziął udział w wojnie obronnej Polski. W dniu 20 września pod Tomaszowem Lubelskim wraz z całym pułkiem dostał się do niewoli niemieckiej.

Uznał, że uczestnicząc w kampanii wrześniowej, miał szczęście, gdyż ani razu nie brał udziału w bezpośredniej walce i nie musiał do nikogo strzelać. Czas ten dostarczył Franciszkowi kolejnych spostrzeżeń na temat życia i pozwolił na wysunięcie kilku fundamentalnych wniosków. Obserwując panikę wśród wojska w czasie nalotów niemieckich, dostrzegł, że uciekający w pędzie żołnierze jeszcze bardziej narażają się na ostrzał. Nie należy więc poddawać się panice, lecz w miarę możliwości trzeźwo oceniać sytuację. Panika bowiem powoduje, że człowiek nie postępuje racjonalnie. Nie popadać w panikę, opanować lęk i nie poddawać się ogólnym tendencjom – to hasła, które towarzyszyły Franciszkowi Blachnickiemu w dalszym jego życiu.

Po ucieczce z niewoli niemieckiej Franciszek Blachnicki powrócił do Tarnowskich Gór, gdzie zaangażował się w działalność konspiracyjną Polskiej Organizacji Powstańczej. Na skutek denuncjacji jego tajna działalność została wykryta przez Gestapo. Obawiając się aresztowania 30 marca 1940 roku Blachnicki uciekł do Generalnego Gubernatorstwa. Tam, w Zawichoście, podjął pracę jako pomocnik ogrodnika. Gestapo odnalazło go jednak i aresztowało 27 kwietnia. Został przewieziony do więzienia w Tarnowskich Górach. Po śledztwie skierowano go do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie otrzymał numer 1201.

Życie i działalność ks. Franciszka Blachnickiego przypadły na okres XX wieku. Matematycznie wiek XX zaczyna rok 1901, a kończy rok 2000. Historycznie rzecz biorąc, wiek ten inicjuje I wojna światowa, a zamykają wydarzenia jesieni ludów z lat 1989-1991. Wiek XX to epoka dwóch totalitaryzmów i dwóch wojen światowych. W przeciwieństwie do wieku XIX, nazywanego piękną epoką, wiekiem pokoju, wiek XX to wiek wojen i zniewolenia przez zbrodnicze ideologie.

Urodzony w 1921 roku, ksiądz Franciszek Blachnicki należał do wyjątkowego pokolenia. Od stu lat byli to pierwsi Polacy dorastający w państwie polskim. Na Górnym Śląsku było to w ogóle pierwsze pokolenie, które chodziło do polskiej szkoły. Rybnik, Tarnowskie Góry, gdzie wychowywał się młody Franciszek, a także cały Górny Śląsk nie należały do Polski od początku XIV wieku. Utrzymana przez wieki religia i język mogły być wreszcie swobodnie rozwijane w II Rzeczypospolitej.

Okres wywalczonej z trudem niepodległości Polacy starali się wykorzystać na podniesienie poziomu edukacji społeczeństwa i rozwój gospodarczy kraju. Nade wszystko jednak był to czas konsolidacji rozdartej przez zabory wspólnoty narodowej. Wszyscy Polacy, niezależnie od dzielnicy, jaką zamieszkiwali, mieli silne poczucie wspólnej tożsamości, dziedzictwa narodowego, kultury i mowy. To ewenement na skalę światową, kiedy naród rozdarty przez zabory po 123 latach (a nawet i 145 lat, jak w przypadku ziem I rozbioru) odtworzył wspólne państwo. Wychowani na literaturze romantycznej, ideałach powstań narodowych, umiłowaniu wolności i honoru młodzi Polacy prezentowali zupełnie inne wartości niż ich rówieśnicy z nazistowskich Niemiec czy bolszewickiej Rosji.

Pierwszym środowiskiem wychowania patriotycznego w tym czasie była rodzina. Wspierały ją szkoła i wojsko. Dla młodzieży środowiskiem nie do przecenienia okazał się ruch harcerski. To w nim młodzi ludzie kształtowali swój charakter i odnajdowali się wśród organizacji rówieśniczych. Kiedy wybuchła wojna, wielu harcerzy spontanicznie stanęło do obrony swoich miejscowości. Starsi bronili Polski jako żołnierze w szeregach armii.

Klęska wrześniowa była dla społeczeństwa polskiego wielkim wstrząsem. Polacy żyli w przeświadczeniu o sile i potędze młodego państwa. Wiara we własne siły była tak ogromna, że jako pierwsi stanęli do nierównej walki z Niemcami. Plan obrony opierał się na współdziałaniu z armiami Francji i Anglii. Nasi sojusznicy, choć 3 września 1939 roku wypowiedzieli wojnę nazistom, to jednak nie poprowadzili swoich wojsk na Niemcy. Agresja Sowietów na Polskę, rozpoczęta 17 września, przypieczętowała los kraju. Uniemożliwiła ona planowaną koncentrację wojsk polskich w południowo-wschodniej części Rzeczypospolitej i długotrwałą obronę w oczekiwaniu na pomoc sojuszników.

Przegrana Polski była o tyle dotkliwa, że władze sanacyjne nie przygotowały państwa na okres okupacji. Nie zabezpieczono odpowiednio ukrytych rezerw broni, amunicji, maszyn drukarskich, pieniędzy itp. – wszystkiego, co było niezbędne do działań konspiracyjnych. Nie przygotowano również centralnej organizacji podziemnej, którą wraz z jej strukturami można było uruchomić na terenach okupowanych. Dopiero tuż przed kapitulacją Warszawy w stolicy wylądował samolot z wysłannikiem wodza naczelnego gen. Edwarda Rydza-Śmigłego, który przekazał polecenie utworzenia wojskowej organizacji podziemnej. Powstała w ten sposób Służba Zwycięstwu Polski rozpoczynała dopiero tworzenie podstaw siatki konspiracyjnej. Społeczeństwo jednak szybko otrząsnęło się z wrześniowej porażki. Spontanicznie zaczęły powstawać różne organizacje konspiracyjne. Polacy w najróżniejszy sposób przeciwstawiali się działaniom okupantów.

Oprac. dr Robert Derewenda – historyk, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, nauczyciel w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi w Lublinie

Młodość

Miałem swoje ideały, swoje marzenia, plany życiowe. Mój ideał streszczał się w tym, żeby wypracować sobie charakter […]. Miałem taki notesik, gdzie na pierwszej stronie było napisane słowo „decrevi” – postanowiłem, a potem motto: „Charakter to nieugiętość woli w służbie zasad uznanych za prawdziwe”. Pisałem rzędy haseł tego, co potrafię, a obok plan zreformowania świata, angażowania się w życie społeczne, w politykę – plan budowania wspaniałego, pięknego świata.

ks. Franciszek Blachnicki, On przywrócił mi wzrok

W tym wszystkim nie było miejsca na Boga, to było wszystko moje, własne; Bóg nie był mi do niczego potrzebny.

Z domu wyniosłem pewne praktyki religijne, ale już gdzieś w 14.-15. roku życia uznałem, że nie mają one żadnego sensu; zaczęły przeszkadzać, wystarczały mi moje własne plany życiowe, ideały; były tak piękne.

ks. Franciszek Blachnicki, On przywrócił mi wzrok

Gimnazjum (typu neoklasycznego), matura, działalność w harcerstwie…

Cechowała [mnie] zawsze próba ucieczki od sformalizowanych i bezowocnych systemów urzędowych, jak można by powiedzieć, do środowisk nacechowanych autentyzmem, tętniących życiem i owocnych.

ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka

Szkoła znajdowała się na drugim planie, jako pewna konieczność, której trzeba było się poddać i której program należało zaliczyć. W centrum zainteresowania zaś była fascynująca przygoda harcerska ze swoim programem wychowawczym, zawartym w przykazaniu harcerskim, ze swoją metodą wychowania rówieśniczego, systemem małej grupy (zastępu), wychowaniem metodą gry wzbudzającej inicjatywę i aktywność, ze swoistą obrzędowością i bliskim kontaktem z przyrodą oraz ideą rycerskiej służby wobec bliźnich.

ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka

W tych doświadczeniach harcerskich już formalnie były obecne najważniejsze elementy pedagogii ruchu oazowego, odnalezione później w nim na płaszczyźnie o wiele głębszej.

ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka

Harcerstwo

Harcerstwo – „anioł stróż mojej młodości”! „Zastęp włóczęgów” – moja pierwsza miłość!

Zachowanie od złych dróg – rozwój w kierunku naturalnego dobra, szlachetnych, ludzkich ideałów. Bez wiary w Boga (ale też bez formalnego „przeciw” wierze). Tak prowadzi mnie niewidzialna ręka Boga. W ideały harcerskie angażuję się całym swoim życiem – złe wpływy nie mają dostępu.

ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii

Wojna i okupacja

Potem służba wojskowa, podchorążówka. Jako plutonowy podchorąży uczestniczyłem w kampanii wrześniowej… I tutaj Bóg mnie ocala – także przez to, że nigdy nie uczestniczyłem w bezpośredniej walce, nie oddałem strzału do nikogo.

ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii

Początek okupacji na Śląsku łączy się z ucieczką do grup konspiracyjnych, pragnących ratować wartości wolności i patriotyzmu wobec zagrożeń totalitarnego systemu okupacyjnego.

Po kapitulacji pod Tomaszowem Lubelskim 20 września dostałem się do niewoli. Po kilku dniach ucieczka z niewoli. Powrót do rodzinnego miasta – Tarnowskich Gór. Praca w konspiracji przez kilka miesięcy – komendant na miasto Tarnowskie Góry i okolice w polskich siłach zbrojnych.

Także w tym czasie Opatrzność zachowuje mnie od zabójstwa innych ludzi. Pragnienie szlachetnych ideałów rozbudza książka Tihamera Totha „Młodzieniec z charakterem”.

ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii

Aresztowanie

Wpadka, ucieczka przed Gestapo, ukrywanie się w Zawichoście. 27 IV 1940 r. – obława w Zawichoście, aresztowanie i przesłuchania w więzieniu w Tarnowskich Górach.

Kim jest człowiek? Czy można, czy warto być dobrym?

W rękach Gestapo – znów opatrznościowe kierowanie – nikogo nie „wsypałem” z towarzyszy konspiracji.

ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii

Jak tu być dobrym?

Rozdział 2

24 czerwca 1940 roku Franciszek Blachnicki został umieszczony przez Niemców w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Przebywał tam do 19 września 1941 roku. W tym czasie dwa razy trafił do kompanii karnej. Po pierwszym okresie w kompanii karnej (od września 1940 roku do połowy stycznia 1941 roku) był jedną z czterech osób, które przeżyły te nieludzkie warunki. Czas kolejnej kompanii karnej (od 17 marca do początku sierpnia 1941 roku) przeżył jako jeden z pięciu więźniów. Doświadczenie nieludzkiej rzeczywistości obozu dostarczyło mu głębokich przemyśleń. Obserwował bowiem, jak w obliczu śmierci dotychczasowe wychowanie człowieka ustępowało miejsca walce o byt. Po latach ks. Franciszek Blachnicki wspominał, że w obozie koncentracyjnym prowadził rozmowy filozoficzne z profesorem Uniwersytetu Warszawskiego,Michałem Orzęckim. I na pytanie: „Jaki jest cel życia?” – uzyskał odpowiedź, że celem życia jest utrzymanie życia. „Mnie ta odpowiedź jakoś nie zadowoliła – mówił ks. Blachnicki. – W przyrodzie to tak jest, celem życia jest utrzymanie życia, ale czy można to samo powiedzieć o człowieku? W pewnym sensie tak, bo Chrystus mówi: »Kto straci swoje życie, znajdzie je, a kto znajdzie – straci« (Mt 10,39b), czyli też mówi: znaleźć życie, czyli utrzymać życie, to jest cel. Człowiek jednak jest taką dziwną istotą, że znajduje wtedy, kiedy traci, czyli można powiedzieć: celem życia jest tracić życie, ale właśnie po to, żeby je znaleźć. To jest jakiś paradoks w życiu człowieka, że wtedy gdy traci życie, czyli oddaje życie, wtedy je znajduje. Ale właśnie pytanie: dlaczego? Gdybyśmy w kategoriach tylko przyrodniczych chcieli to ocenić, to byśmy powiedzieli, że casus »człowiek« w przyrodzie, to jest casus patologiczny, czyli jakiś chorobliwy. To jest w przyrodzie jakaś wypaczona ewolucja, bo wytworzyła ona w końcu jakiś gatunek niewydarzony, który odbiega od normy. Są filozofowie, którzy nawet tak mówią, bo nie mogą sobie wytłumaczyć tej zagadki. Ale odpowiedź na to pytanie może nam dać tylko Ten, który człowieka stworzył, czyli Pan Bóg. Tylko On może nam powiedzieć, dlaczego człowieka stworzył takim, dlaczego ten rys należy do natury człowieka. Odpowiedź jest nam dana w Piśmie Świętym, gdzie jest powiedziane od razu na początku: »stworzył Bóg człowieka na swój obraz i podobieństwo swoje« (Rdz 1,26a.,27a); czyli człowiek dlatego posiada taką właśnie naturę, posiada taką cechę, bo stworzony jest na podobieństwo Boga, jest osobą”. Do tego wniosku Franciszek Blachnicki doszedł dopiero później. Odniesienie do Boga pozwoliło mu znaleźć odpowiedź na najbardziej nurtujące go pytanie o sens życia. Uznał, że człowiek posiada siebie w wolności, aby móc swoje życie dawać innym – na wzór Boga. Hasło „posiadanie siebie w dawaniu siebie” stało się podstawową myślą ruchu oazowego. Postawę tę zrealizował o. Maksymilian Kolbe, który w Auschwitz oddał życie za drugiego człowieka. Ojciec Maksymilian jest patronem Ruchu Światło-Życie.

Mimo iż Polska przegrała wojnę z Niemcami i Związkiem Radzieckim, Polacy nie skapitulowali. Rząd Polski nie złożył aktu kapitulacji. Prezydent Ignacy Mościcki, korzystając z uprawnień konstytucyjnych, przekazał władzę swemu następcy na uchodźstwie Władysławowi Raczkiewiczowi. Na emigracji we Francji gen. Władysław Sikorski odtwarzał polskie siły zbrojne.

W kraju już 27 września zawiązano konspiracyjną Służbę Zwycięstwu Polski. Przekształcona w Związek Walki Zbrojnej przygotowywała Polaków do ogólnonarodowego powstania. ZWZ utrzymywał morale narodu, szkolił żołnierzy i oficerów. Prowadził działania wywiadowcze i podejmował akcje sabotażowe, dywersyjne i odwetowe.

Do konspiracji garnęła się większość polskiej młodzieży. Jednak poza Warszawą wcale niełatwo było zdobyć kontakt do centralnej organizacji podziemnej, jaką była ZWZ. Dlatego wielu młodych ludzi spontanicznie zakładało różne organizacje konspiracyjne. Niezachowanie dostatecznych środków ostrożności, a przede wszystkim szeroka agentura niemiecka szybko naprowadzały Gestapo na ich trop. Do dekonspiracji nierzadko przyczyniali się również przedwojenni Niemcy czy różni szpicle na usługach nazistów. Aresztowani po brutalnych przesłuchaniach ginęli w mękach więzień lub byli traceni na miejscu. Wkrótce zatrzymanych było tak wielu, że zaczęto przewozić ich do obozów koncentracyjnych.

W czasie wojny Niemcy realizowali plan nakreślony przez Führera. Tereny Polski miały stanowić rezerwuar siły roboczej i były przygotowywane pod zasiedlenie przez Niemców w przyszłości. Dlatego Niemcy aresztowali nie tylko działaczy niepodległościowych, ale i elitę kulturalną narodu. Młodzież i roczniki fizycznie najsilniejsze wywożono na roboty do Rzeszy. Najtragiczniejszy los spotkał polskich Żydów. W ramach akcji „Reinhard” w ciągu jednego roku (od marca 1942 do kwietnia 1943) Niemcy zamordowali 3 mln polskich Żydów. Obozy koncentracyjne, do których do 1942 Niemcy wysyłali prawdziwych i potencjalnych przeciwników nazizmu, stały się miejscem kaźni dla Żydów.

Również we wschodniej części Polski, która od września 1939 roku do czerwca 1941 roku znalazła się pod okupacją sowiecką, Stalin prowadził działania wymierzone w polskość tych ziem. Do gułagów i na dalekie tereny ZSRR zsyłano polską inteligencję wraz z całymi rodzinami.

Mimo brutalnych metod stosowanych przez okupantów Polskie Państwo Podziemne rosło w siłę i rozbudowywało swoje struktury. Od 1942 roku Związek Walki Zbrojnej przyjął nazwę Armii Krajowej. W rzeczywistości bowiem był to nie tylko ruch oporu, ale w pełni działająca w podziemiu ponaddwustutysięczna armia. W 1944 roku w ramach planu „Burza” AK wraz z Sowietami wyzwalała ziemie wschodniej Polski. Mimo sukcesów militarnych Polacy nie stali się gospodarzami na własnej ziemi. Już podczas konferencji w Teheranie i w Jałcie sojusznicy Polski oddali wschodnią połowę Polski Związkowi Radzieckiemu.

Oprac. dr Robert Derewenda – historyk, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, nauczyciel w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi w Lublinie

27 VI 1940 – zesłany do Auschwitz – otrzymuje nr 1201

Być dobrym, pomagać innym, spełniać dobre uczynki – piękne słowa, ale spróbuj podzielić się kawałkiem chleba z drugim więźniem, zrób to raz, drugi i trzeci… i koniec z twoim życiem. Racja żywności otrzymywana codziennie wystarczała, żeby przeżyć najwyżej trzy miesiące, potem i tak trzeba było umrzeć z głodu. Pomagać drugiemu w pracy, narazić się dla niego? Przecież teraz chodzi o życie… Żeby zachować życie trzeba być brutalnym, trzeba się przepychać do kotła z zupą, trzeba „organizować” sobie kawałek chleba. I jak tu być dobrym, jeżeli życie się kończy i poza życiem nie ma nic więcej?

ks. Franciszek Blachnicki, On przywrócił mi wzrok

Patrzyłem, jak umierali więźniowie […]. – Umierali jak zwierzęta. Żadnego majestatu śmierci, żadnego piękna. To było takie straszne upodlenie człowieka. Czy zatem w człowieku może być coś więcej, czy człowiek ma duszę?

ks. Franciszek Blachnicki, On przywrócił mi wzrok

List do rodziców

Nazwisko: Więzień prewencyjny Blachnicki Franciszek
urodzony: 24 III 1921
więzień-numer: 1201, blok 13
Oświęcim
Urząd Pocztowy 2
Obóz koncentracyjny

17 listopada 1940

Kochani Rodzice!
Wasz list z 9 listopada otrzymałem. Także pieniądze (15 marek niemieckich), za które bardzo dziękuję. Cieszę się, że u Was wszystko w porządku i że jesteście zdrowi. U mnie też wszystko w porządku: jestem zdrowy i krzepki. Ufam też, że u Was w dalszym ciągu wszystko dobrze będzie się układać. Pozdrówcie szczególnie serdecznie Ernesta będącego w wojsku. […] Serdeczne pozdrowienia przesyłam wszystkim
Wasz Franek
Możecie mi przesłać następujące ciepłe rzeczy: sweter, szalik, rękawiczki, pończochy. W paczce nie mogą znajdować się inne rzeczy, bo wtedy nic nie dostanę. Muszę Wam raz jeszcze przypomnieć obowiązujące przepisy, dotyczące korespondencji:
1. listy muszą być pisane po niemiecku,
2. koperta nie może być wyściełana od wewnątrz,
3. listy polecone są zakazane,
4. można dołączyć tylko znaczki pocztowe wydane przez Rzeszę Niemiecką,
5. nie można dołączać zdjęć,
6. niewolno wkładać pieniędzy,
7. wolno wysyłać tylko 2 (dwa) listy w miesiącu.

Obóz koncentracyjny przyniósł załamanie się wiary w człowieka, którego tzw. dobre maniery, wyniesione z cywilizowanego i kulturalnego świata, topniały, jak śnieg w ogniu, w obliczu brutalnej walki o życie w obozowych warunkach. Także to było doświadczeniem negatywnym, wskazującym na potrzebę autentycznego wychowania człowieka.

ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka

Nie jestem sam. Życie tylko dla Jezusa

Rozdział 3

19 września 1941 roku Franciszek Blachnicki został przewieziony z obozu w Auschwitz do więzienia śledczego w Zabrzu. Miał odpowiedzieć przed sądem niemieckim za zdradę stanu, jaką był udział w polskiej konspiracji. Podczas pobytu w więzieniu uświadomił sobie, że mimo strasznych doświadczeń, jakie były jego udziałem, nigdy się nie załamał. Przeciwnie, zrozumiał, że przeciwności jeszcze bardziej go umacniają.

Na początku stycznia 1942 roku Franciszek Blachnicki został przeniesiony do więzienia śledczego w Katowicach, gdzie oczekiwał na rozprawę sądową. 30 marca zapadło orzeczenie: kara śmierci. Wyrok sądu był jednym z najtragiczniejszych momentów w życiu Franciszka Blachnickiego. Kolejne cztery miesiące spędził na oddziale skazańców, oczekując na wykonanie wyroku. W tym najtrudniejszym okresie, 17 czerwca 1942 roku, dokonało się jego nawrócenie. Zrozumiał, że człowiek nosi w sobie pierwiastek duchowy i cielesny. W czasie gdy nie posiadał wolności fizycznej, dostrzegł w sobie wolność wewnętrzną i całe swoje dalsze życie oddał na własność Bogu.

Ostatecznie kara śmierci nie została wykonana. Po czterech i pół miesiącach oczekiwania przyszło ułaskawienie. Wyrok zamieniono na dziesięć lat ciężkiego więzienia po zakończeniu wojny. Do tego czasu Franciszek Blachnicki miał przebywać w obozach pracy. Do końca wojny pozostał w niewoli niemieckiej. Po więzieniu w Katowicach i w Raciborzu oraz ponownym pobycie w Rawiczu, w marcu 1944 roku Franciszek Blachnicki został przewieziony do obozu przejściowego w Börgermoor w północnych Niemczech. W nazistowskich obozach na terenie Niemiec spędził ostatnie miesiące wojny. W czerwcu 1944 roku został umieszczony w obozie Zwickau w Saksonii. Od grudnia 1944 roku przebywał w obozie w Lengenfeld. Tam 17 kwietnia 1945 roku został wyzwolony przez armię amerykańską. Pobyt w więzieniach i obozach straszliwie wyniszczył jego zdrowie, pozostawiając niewyleczoną chorobę płuc.

W lipcu 1945 roku Franciszek Blachnicki powrócił do rodzinnych Tarnowskich Gór. Pomimo słabego stanu zdrowia już w październiku rozpoczął studia w Śląskim Seminarium Duchownym w Krakowie. W 1950 roku na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego obronił pracę magisterską pt. „Istota świętości. Studium religijno-filozoficzne na tle powieści Władysława Grabskiego »W cieniu kolegiaty«”. W tym samym roku 25 czerwca otrzymał święcenia kapłańskie.

Aby zrealizować swoje plany Lebensraumu (przestrzeni życiowej), Niemcy chcieli uczynić z Polaków ludność niewolniczą. Polacy mieli być przydatni tylko do pracy fizycznej. Ich najwyższy status społeczny to robotnik wykwalifikowany pracujący dla Wielkich Niemiec, na terenie okupowanego kraju, ale i w samej Rzeszy. Na robotach w Niemczech Polacy pracowali w fabrykach, na wsi i w prywatnych domach.

Od początku okupacji Niemcy rozpoczęli akcję eksterminacji polskiej inteligencji. Od jesieni 1939 roku prowadzono aresztowania dawnych polityków, oficerów, profesorów, a nawet sportowców. Początkowo zabijano ich w aresztach, więzieniach i w lasach. Od 1940 roku rozpoczęto jednak tworzenie obozów kontrakcyjnych na terenie okupowanej Polski. Ofiarami początkowo byli Polacy, jednak od podjęcia przez Niemców decyzji o ostatecznym „rozwiązywaniu kwestii żydowskiej” obozy zapełniły się też ludnością żydowską. Żydzi najczęściej byli zabijani zaraz po przybyciu do obozu, chociaż Niemcy starali się wykorzystywać pracę najsilniejszych spośród nich. Nieludzko ciężka praca i brak podstawowych warunków do życia prowadziły do śmierci.

Podobnie katorżnicze warunki były cierpieniem Polaków w gułagach sowieckich. Najsurowszą karę zastosowano wobec przedwojennej elity – oficerów polskich. Zabito ich tylko za to, że byli Polakami.

Działania okupantów doprowadziły do wyjątkowego wyniszczenia Polski. I nie gruzy materialne były największym problemem powojennej Polski, ale zniszczenie najsilniejszej tkanki narodowej. Brak specjalistów, inżynierów, wynalazców, profesorów zdecydowanie zmniejszał możliwości odbudowy i unowocześnienia kraju. Jednocześnie stanowił doskonały grunt dla działalności komunistów. Władza oparła swój sukces propagandowy na awansie społecznym wielu tysięcy Polaków, którzy pochodzili ze wsi, a zdobyli wykształcenie i zaangażowali się w budowę socjalistycznego państwa. Jednocześnie wpajano tym ludziom, że wszystko, co osiągnęli w życiu, zawdzięczają ludowej ojczyźnie.

Po likwidacji wojskowego podziemia i rozprawieniu się z opozycją polityczną komuniści rozpoczęli budowę społeczeństwa socjalistycznego opartego na wzorcach radzieckich. Zlikwidowano przedwojenne harcerstwo, tworząc Organizację Harcerską w ramach komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej.

Oprac. dr Robert Derewenda – historyk, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, nauczyciel w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi w Lublinie

Wyrok

Po obozie więzienie, rozprawa sądowa, 30 marca 1942 roku wyrok śmierci
„W imieniu niemieckiego narodu…zostają skazani:
oskarżony Kurek Władysław – na śmierć,
oskarżony Blachnicki Franciszek – na śmierć,
oskarżony Wolko Władysław – na 12 lat zaostrzonego obozu karnego”.

ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii

Osadzony na oddziale B I katowickiego więzienia, oddziale skazańców.

Czekanie

Wtedy właśnie załamało się ostatecznie wszystko: cała ta naiwna młodzieńcza filozofia, światopogląd, wiara w ideały […]. Czytałem różne książki i znowu odkrywałem, że człowiek to bestia, że życie ludzkie jest pozbawione wszelkiego sensu, a historia to jakieś straszne błędne koło…

ks. Franciszek Blachnicki, On przywrócił mi wzrok

Nowe narodzenie

Nastąpiło ono 17 czerwca 1942 roku, w 21. roku mego życia. Jest to data przełomowa całego życia. Wszystko, co było przedtem, prowadziło do tego momentu, przygotowywało go. Wszystko, co nastąpiło potem i trwa do dziś, i będzie trwało aż do śmierci – jest konsekwencją, trwaniem i rozwinięciem tego, co w tym momencie się dokonało.

ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii

…przed 19 laty przeżyłem największy dzień swego życia. Tutaj, w tym samym więzieniu – jako podwójny skazaniec: skazany przez ludzi na śmierć przez ścięcie, a przez siebie samego na śmierć wieczną – zostałem ułaskawiony dekretem Miłosierdzia Wszechmogącego Boga. Siedząc na krzesełku w kąciku swej celi i czytając książkę, przy jednym zdaniu przeżyłem coś takiego, jakby w mej duszy ktoś przekręcił kontakt elektryczny, tak iż zalało ją światło. Światło to od razu rozpoznałem i nazwałem po imieniu, gdy powstałem i zacząłem chodzić po celi, powtarzając w duszy: „wierzę, wierzę”. To światło od tej chwili nie przestało ani na moment świecić w mej duszy, nie przestało ani na chwilę mną kierować, zwracając moje życie ku Bogu.

ks. Franciszek Blachnicki, Spojrzenia w świetle łaski

Życie tylko dla Jezusa!

Dar wiary, która jako nowa, nadprzyrodzona rzeczywistość została mi wlana w jednym momencie w owym pamiętnym dniu jako zupełnie nowe, nie ludzką mocą zapalone światło, które świeci nawet wtedy, gdy nie pada jeszcze na żaden przedmiot i trwa cicho, nieporuszenie jak gwiazda, świecąc w ciemnościach i sama będąc ciemnością. Ta rzeczywistość wiary od tamtej chwili, bez przerwy, przez 44 lata określa całą dynamikę mego życia i jest we mnie „źródłem wody tryskającej ku życiu wiecznemu”. Nigdy w tym okresie nie przeżywałem wątpliwości co do wiary i nigdy nie miałem innych celów i dążeń, zainteresowań, poza wynikającymi z wiary i skierowanych ku Ojcu przez Syna w Duchu Świętym, w realizacji wielkiego planu zbawienia. Wszystkie decyzje były podejmowane w motywacji wiary. Wiarę przy tym zawsze pojmowałem jako decyzję osoby polegającą na oddaniu siebie i moje zaangażowanie, przynajmniej na płaszczyźnie intencji, było niepodzielne.

ks. Franciszek Blachnicki, Testament, 17 czerwca 1986

14 sierpnia 1942 roku – ułaskawienie (2 osób ze 120)

Nareszcie! Przyszła decyzja. Spieszę powiadomić Was o moim szczęściu. Dzisiaj dowiedziałem się, że decyzją Ministerstwa Sprawiedliwości (das Justitzministerium [w Berlinie]) zostałem ułaskawiony i skazany na 10 lat ciężkiego więzienia oraz utratę czci w tym samym czasie. To znaczy „powstałem z martwych” i moja przyszłość przynajmniej na najbliższy czas jest już określona. Dziękujcie razem ze mną dobremu Bogu, że okazał nam swą łaskę.

ks. Franciszek Blachnicki, Z listu do rodziców wysłanego z katowickiego więzienia 14 sierpnia 1942 r.

Ostatnie 4 miesiące kładą się na mnie czarnym cieniem. Były to najbardziej decydujące miesiące mojego dotychczasowego, spokojnie mogę powiedzieć „kolorowego” życia, które kryje w sobie nie tylko trudne przeżycia, ale też nieocenione życiowe doświadczenie i mój wewnętrzny rozwój. To obficie wynagradza mi doznane cierpienia i jest wprost bezcenne. Rozpoczyna się nowy odcinek mojego życia i wchodzę weń ze spokojem, wewnętrznie umocniony. Niezbyt wiele powie tutaj słowo „szczęśliwy” odnośnie do postawy, której już nic w życiu nie jest w stanie złamać. Niech przyjdzie co chce – nic mnie nie złamie, gdyż ta postawa zrodzona została w ciężkim cierpieniu i z próby zawsze wyjdę zwycięsko. […] Jestem szczęśliwy, że Bóg zachował mnie od takiej drogi życiowej, którą można określić „robienie kariery”, od wielkiej przyszłości, od pięknej drogi życiowej, która u korzenia ma chciwość człowieka, manię wielkości, która ostatecznie prowadzi do poznania, że wszystko jest „próżnością i utrapieniem ducha” i że goniąc za tym, zmarnowało się swoje życie.

Tego odkrycia dokonałem na początku mojego życia, gdy byłem bliski wejścia na fałszywą drogę. Jedynie ktoś pokorny może osiągnąć szczęście, nieprawdaż kochani Rodzice?

ks. Franciszek Blachnicki, Z listu do rodziców wysłanego z katowickiego więzienia 14 sierpnia 1942 r.

Decyzja o wstąpieniu do seminarium duchownego

Istota wolności

Rozdział 4

Ks. Franciszek Blachnicki, będąc wolnym człowiekiem, był nieuchronnie skazany na konfrontację z totalitarnym systemem Polski w czasach stalinizmu.

W latach pięćdziesiątych władze komunistyczne zmierzały do ścisłego podporządkowania sobie Kościoła katolickiego. Ks. Franciszek Blachnicki trafnie rozpoznał działania władz państwowych zmierzające do rozbicia jedności w Kościele. W okresie wypędzenia biskupów śląskich (1952-1956) zaangażował się w działanie tzw. tajnej Kurii. Nie akceptował wielu poczynań wikariusza kapitulnego, wyznaczonego przez władze państwowe, ks. Jana Piskorza. Nie zgadzając się z przyjęciem przez redakcję „Gościa Niedzielnego” ideologii tzw. katolików świeckich (koncesjonowanej grupy PAX), zaprzestał swoich publikacji w tym czasopiśmie. Podobnie uczynił po przejęciu przez PAX „Tygodnika Powszechnego”. Postawa księdza Blachnickiego, jego zaangażowanie w akcję bojkotu synodu, zwołanego przez ks. Piskorza bez zgody papieża, doprowadziły do wydalenia go z diecezji. Pojechał wówczas do Niepokalanowa i tam wykorzystał swój pobyt na zapoznanie się z ideą miejsca i z nauczaniem o. Maksymiliana Kolbego. Przyjął od niego słynne równanie „w = W”. Moja wola („w”) równa się woli Niepokalanej („W”), która w najdoskonalszy sposób urzeczywistniła zamiar Boży wobec człowieka.

Niepokalaną stawiał ks. Franciszek Blachnicki za wzór dzieciom, młodzieży i dorosłym formującym się w Ruchu Światło-Życie. Koncepcję wychowawczą realizowaną w oazach nazwał personalistyczno-maryjną. Zaś pierwszego z rycerzy Niepokalanej uczynił patronem Ruchu Światło-Życie i Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.

Jego postać i czyn przypomina mozaika w kaplicy ośrodka Ruchu Światło-Życie w Lublinie, przedstawiająca o. Maksymiliana w pasiaku obozowym w momencie jego heroicznej decyzji. Nad mozaiką widnieje cytat z Konstytucji soborowej „Gaudium et spes”: „Człowiek nie może w pełni odnaleźć siebie, jak przez bezinteresowny dar z siebie”, doskonale opisujący postawę człowieka nowego, wewnętrznie wolnego, nawet w sytuacji zewnętrznego zniewolenia. Także idea Niepokalanowa – synteza modlitwy i pracy – oraz maksymalizm ewangelizacyjny (cały świat dla Niepokalanej) stały się bliskie ks. Franciszkowi Blachnickiemu i zaszczepiał je Ruchowi Światło-Życie.

W latach stalinizmu (1947-1956) władze komunistyczne rozpoczęły działania mające na celu wykorzenienie religii z życia społecznego. Rozumiejąc, że w Polsce nie uda się administracyjnie zlikwidować Kościoła katolickiego, komuniści podjęli próbę przejęcia nad nim kontroli. Internowano prymasa, a biskupów ordynariuszy zastępowano oddanymi władzy wikariuszami. Odebrano Kościołowi większość prowadzonych przez niego szkół, internatów i miejsc opieki. Znacjonalizowano i przejęto Caritas. Spośród organizacji katolików świeckich władze pozwoliły tylko na działalność marksistowskiego Stowarzyszenia „PAX”. Podczas gdy wydawnictwom katolickim ograniczano możliwości publikacji, władze wspierały Instytut Wydawniczy „PAX”. Również część niezamkniętych tytułów prasowych („Tygodnik Powszechny”, „Gość Niedzielny”) próbowano przekazać redakcjom złożonym z dziennikarzy środowiska PAX.

Zmiany nastąpiły dopiero po śmierci Stalina. Jeden z wysokich funkcjonariuszy UB płk Józef Światło w grudniu 1953 roku uciekł na Zachód. W 1954 roku w audycji Radia Wolna Europa opowiedział o działaniach bezpieki i niezwykle wystawnym życiu komunistycznej władzy. Śmierć Bieruta w 1956 roku i zmiany w ZSRR doprowadziły do odwilży w Polsce. W październiku 1956 roku do władzy doszedł Władysław Gomułka. Ci, którym w więzieniach udało się dożyć tego momentu, wyszli na wolność. Zaprzestano siłowej sowietyzacji Polski.

Oprac. dr Robert Derewenda – historyk, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, nauczyciel w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi w Lublinie

Wolny, choć skazany na śmierć

Człowiek jest niewolnikiem nie z powodu bezpośredniej zależności od czynników zewnętrznych, od jakiejś przemocy itp. – bo w obliczu największych przemocy człowiek może pozostać w pełni wolny – lecz z powodu strachu, lęku, który tkwi w nim. […] Przezwyciężenie lęku i strachu jest kluczowym problemem w całym zagadnieniu wyzwolenia człowieka.

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Wolność w najgłębszej swej istocie nie jest całkowitą niezależnością, lecz dobrowolnym uzależnieniem się od światła prawdy.

Osoba jako byt rozumny realizuje swoją wolność wtedy, kiedy żyje prawdą.

Musimy sami wyzwolić się wewnętrznie od zakłamanego obrazu rzeczywistości, który zewsząd jest nam sugerowany, szczególnie przez środki społecznego przekazu. Dając wiarę kłamstwu, jesteśmy rozbrajani i oddajemy się w niewolę! Musimy być czujni i mieć odwagę popatrzeć prawdzie w oczy, aby widzieć, z jakim przeciwnikiem mamy do czynienia. Musimy zdemaskować kłamstwo i nazywać rzeczy po imieniu w świetle wiary i w perspektywie nadprzyrodzonej, ostatecznie jedynie w pełni słusznej. Gdzie tylko możemy, otwierajmy ludziom oczy, aby oceniali sytuację w prawdzie!

ks. Franciszek Blachnicki, List z Fatimy

Człowiek jest jako osoba wolny, gdy czyni bezinteresowny dar z siebie! Wolnością człowieka jest miłość, niewolą zaś wszelka forma egoizmu, samolubstwa, egocentryzmu, posiadania siebie dla siebie, a nie w dawaniu siebie.

Niepokalana – Człowiek Wyzwolony, pełnia wolności człowieka!

Jej wolność polega na miłości nieskalanej żadnym egoistycznym zwrotem ku sobie, na pełni oddania siebie. Wolność Maryi polega na oddaniu się Osobie Chrystusa, a nasze oddanie się Jej oznacza ostateczne oddanie się z Nią Chrystusowi w jednej i tej samej dynamice Ducha Świętego.

ks. Franciszek Blachnicki, List z Fatimy

Człowiek staje się prawdziwie wolny przez bezinteresowny dar z siebie

Zarówno Prawda, jak i Miłość czynią człowieka wolnym.

To dwa aspekty ujmowania tej samej rzeczywistości. Prawda to określenie bardziej formalne, nie mówi ono jeszcze, co jest treścią prawdy. Pełnię tej treści w odniesieniu do Boga i człowieka wyraża słowo „miłość”. Bóg jest Miłością – to istotna treść objawienia Boga przyniesionego przez Chrystusa. A ponieważ miłość jest oddaniem siebie – Krzyż staje się najdoskonalszym objawieniem tej prawdy, że Bóg jest Miłością. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).

Prawda o człowieku zaś mówi, że jest on stworzony na obraz i podobieństwo Boga, tj. jak On uzdolniony i powołany do miłości, czyli do posiadania siebie w dawaniu siebie! Człowiek wtedy żyje w pełnej prawdzie swego bytu, gdy czyniąc bezinteresowny dar z siebie, w pełni odnajduje siebie i w pełni realizuje swoją wolność. Wtedy również realizuje się w człowieku myśl Boża o człowieku i w tym sensie wolność człowieka zawiera w sobie dobrowolną zależność od Prawdy.

Nasza wolność to proegzystencja, czyli istnienie w dawaniu siebie: Bogu, najpierw Ojcu – oddanie się dziecięce, potem oddanie się Chrystusowi – oddanie się oblubieńcze, a potem wzajemne dawanie się sobie przez wzajemne służenie sobie.

Wchodząc w tę relację do Boga, stajemy się w pełni ludźmi wolnymi. […] Wolność jest rzeczywistością, która zawsze jest w zasięgu naszych możliwości, która zależy tylko od nas (oczywiście od nas, jeżeli będziemy współpracować z łaską, z Duchem Świętym).

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Wolność jest faktem wewnętrznym, którego nikt z zewnątrz nie może nam odebrać

Ta prawda została nam objawiona w tajemnicy krzyża Chrystusowego.

Chrystus wydany w ręce nieprzyjaciół, bezsilny, przybity gwoźdźmi do krzyża, znieważony, fałszywie oskarżony, pozbawiony czci, pozbawiony życia w tak okrutny sposób, przybity, umierający na nim – powiedziałby ktoś: sytuacja największej niewoli, samo dno niewoli. […]

Jednakże Chrystus w momencie śmierci na krzyżu był wolny.

Jego wolność wyraża się w tym, że z miłości oddaje Ojcu siebie, oddaje swoje życie z miłości ku nam, wszystkim ludziom, których chciał odkupić.

ks. Franciszek Blachnicki, Prawda – Krzyż – Wyzwolenie

To jest właśnie istota wolności – uczynienie daru z siebie na rzecz większej wartości.

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Na czym jednak polega w swojej istocie to wyzwolenie? Na miłości nieskalanej żadnym egoistycznym zwrotem ku sobie, na pełni oddania siebie. Człowiek jest jako osoba wolny, gdy czyni bezinteresowny dar z siebie! Wolnością człowieka jest miłość, niewolą zaś wszelka forma egoizmu, samolubstwa, egocentryzmu, posiadania siebie dla siebie, a nie w dawaniu siebie. Pełnia wolności człowieka – Niepokalana!

Wolność Maryi polega na oddaniu się Osobie Chrystusa, a nasze oddanie się Jej oznacza ostateczne oddanie się z Nią Chrystusowi w jednej i tej samej dynamice Ducha Świętego.

ks. Franciszek Blachnicki, List z Fatimy

Jeżeli w imię prawdy, w imię jakiejś wartości będę zeznawał postawiony przed sądem, będę przesłuchiwany w takim czy innym urzędzie, wymierzą mi taką czy inną karę, w formie grzywny czy aresztu, czy nawet coś gorszego stanie się moim udziałem, to jednak wszystko to w niczym nie naruszy mojej wolności. Jestem wolny wtedy, jeżeli wiem, w imię czego cierpię, jeżeli daję świadectwo prawdzie. Im więcej mogę cierpieć dla prawdy, tym bardziej jestem wolny. W tym aspekcie największą wolnością człowieka jest śmierć męczeńska, bo wówczas oddaje życie z miłości ku Bogu. I to jest najlepszy użytek, jaki mogę zrobić ze swojej wolności.

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Zdecydowane opowiadanie się ks. Franciszka Blachnickiego po stronie prawdy, nazywanie po imieniu zjawisk i postaw niszczących człowieka i naród, spokojne przyjmowanie przez niego wszystkich konsekwencji głoszenia słowem i czynem autentycznej Ewangelii sprawia, że był on i jest nie tylko nauczycielem wolności, ale przede wszystkim świadkiem – człowiekiem wolnym.

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Chociaż odbierany był jako ksiądz zajmujący się polityką, niebezpieczny dla panującego systemu władzy, to był ksiądz Franciszek Blachnicki (1921-1987) przede wszystkim człowiekiem wiary konsekwentnej. Mając motywację nadprzyrodzoną, kierując się wskazaniami Soboru Watykańskiego II i nauczaniem Jana Pawła II, stwarzał fakty historyczne. Znany jest nie tylko jako wybitny teolog pastoralista, liturgista i katechetyk, ale przede wszystkim jako ojciec Ruchu Światło-Życie, inicjator Krucjaty Wyzwolenia Człowieka i twórca Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów.

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Elity w służbie masy

Rozdział 5

Pierwsze oazy

Po święceniach kapłańskich, które przyjął w 1950 roku, ks. Franciszek Blachnicki rozpoczął pracę duszpasterską. Już na pierwszych placówkach dał się poznać jako gorliwy duszpasterz. Najwięcej uwagi poświęcił pracy z ministrantami. Nie tylko przygotowywał ich do posług liturgicznych, ale i formował w nich człowieka nowego, dziecko Boże. Odbywał z nimi zbiórki ministranckie, ale również organizował im czas wolny w formie wycieczek i różnego rodzaju inicjatyw: okolicznościowych uroczystości, samodzielnych wypraw, nazywanych „wyprawami wojennymi” lub „wyprawami po skarb”. Ministranci otrzymali swoją salkę, prowadzili kronikę i kasę. Wśród chłopców działała tajna Rada Dobrych Duchów, która pełniła funkcję swego rodzaju milicji i sądu koleżeńskiego. Bazując na prawie harcerskim, ks. Blachnicki ułożył 10 zasad dla ministrantów. Z tej wspólnej pracy z ministrantami zrodziła się całościowa koncepcja pedagogii ministranckiej. Ks. Blachnicki wykorzystał w niej własne doświadczenia harcerskie, ale również inspirował się metodami św. Jana Bosko i Janusza Korczaka. W pracy z młodzieżą nie jest ważne to, że jeden czy drugi stłucze piłką szybę czy coś niechcący popsuje, to są, jak mówił, rzeczy nieuniknione i nie należy się na nich koncentrować. Trzeba odróżnić je od zachowania niezgodnego z zasadami: kradzieży, kłamstwa itp. Te przewinienia spotykały się ze zdecydowaną reakcją wychowawcy, nie było na nie przyzwolenia.

Ks. Franciszek Blachnicki bardzo szybko stał się dla ministrantów kimś bardzo ważnym i kochanym przez nich. Podczas wakacji organizował dla nich specjalne rekolekcje. Na pierwsze tego typu rekolekcje, zorganizowane w Kokoszycach w 1951 roku, przyjechało ponad stu ministrantów. Ksiądz stanął przed trudnym zadaniem utrzymania wśród nich dyscypliny. Był to czas stalinizmu, kiedy organizowanie przez Kościół wypoczynku było zabronione i zwalczane przez komunistów. Doświadczenia harcerskie przydały się także podczas rekolekcji. Ministranci otrzymywali np. zadanie przechodzenia niepostrzeżenie parami przez miasto. Dodatkowo wykonywali wówczas specjalne ćwiczenia ascetyczne, np. umartwienie wzroku przez nierozglądanie się dokoła. Takie zadania były dla chłopców pasjonującą przygodą, a równocześnie kształtowały określone postawy i pozwalały nie narażać się władzom.

Te doświadczenia rekolekcyjne pokazały, jak istotny jest odpowiedni nadzór wychowawczy nad ministrantami. Stworzenie właściwej atmosfery Oazy Dzieci Bożych (taką nazwę nadał ks. Franciszek Blachnicki rekolekcjom) jest możliwe tylko przy mniejszej liczbie uczestników rekolekcji. Wdrożenie zaś chłopców w pewne postawy czy nawyki wymaga czasu dłuższego niż trzy dni. Podczas następnych rekolekcji ks. Blachnicki podzielił uczestników na grupy (zastępy), prowadzone przez starszych chłopców (zastępowych), wydłużył czas trwania rekolekcji z trzech do piętnastu dni, nadając każdemu z nich nazwę jednej z tajemnic różańca i wiążąc z nią określone treści i praktyki, np. naśladowanie tajemnicy różańcowej. Nazwę „oaza” w odniesieniu do całych rekolekcji tłumaczył analogią. Tak jak oaza na pustyni jest dla wędrujących przez nią miejscem wytchnienia, orzeźwienia i odnowy sił, tak rekolekcje mają być środowiskiem odnowy życia dziecka Bożego, pokrzepienia duchowego przez łaskę i nabrania zapału do dalszej wędrówki przez pustynię życia do Boga, do niebieskiej ojczyzny.

Dlatego każdy dzień rekolekcji oprócz mszy św. i nauk rekolekcyjnych zawierał elementy codziennego życia chłopców: wspólne posiłki, zabawę, gry terenowe, wycieczki itp., wszystko przeżywane z radością w specjalnej atmosferze Oazy Dzieci Bożych: w stanie łaski uświęcającej, w czystości serca, w posłuszeństwie i wzajemnej miłości.

Piętnastodniowe zamknięte rekolekcje przeżyciowe stały się podstawową metodą pracy formacyjnej Ruchu Światło-Życie, który rozwinął się z oaz (w latach 1969-1976 znany był jako Ruch Żywego Kościoła).

Krucjata Wstrzemięźliwości

Zainspirowany myślą o. Maksymiliana Kolbego ks. Franciszek Blachnicki postanowił tworzyć Niepokalanów diecezjalny. Widząc ogromną potrzebę stworzenia odpowiedniej pomocy dla katechezy prowadzonej najpierw w szkołach, a potem w punktach przy parafiach, wykorzystał popaździernikową odwilż 1956 roku i zorganizował w Katowicach Ośrodek Katechetyczny, wzorując jego życie i pracę na Niepokalanowie. Na jego bazie od 1957 roku rozwijał społeczną akcję przeciwalkoholową – Krucjatę Trzeźwości. Krucjata przybrała charakter ruchu odnowy religijno-moralnej, opartego na duchowości o. Maksymiliana Kolbego. Jej członków wzywano do całkowitej abstynencji. Chodziło o to, by ludzie poczuli się wolni od społecznego przymusu picia alkoholu, by w różnych sytuacjach, w których spożywano alkohol, umieli odmówić i w ten sposób być moralnym wsparciem dla alkoholików pragnących wyjść z nałogu. Krucjata zakładała, że dobrowolna abstynencja wielu doprowadzi do umiarkowania wszystkich.

Stawiając na wolność wyboru, a nie na samą tylko walkę z alkoholem i alkoholizmem, Krucjata bardzo szybko poszerzyła swój program. Wyrazem tego było przyjęcie w 1958 roku nazwy Krucjata Wstrzemięźliwości. Działania ruchu obejmowały wiele spraw społecznych. Dla poszczególnych dziedzin powołano konkretne apostolaty.

* Apostolat Trzeźwości badał problem alkoholizmu i środki jego zwalczania. Podejmował ratowanie alkoholików, opiekę nad ich rodzinami, akcję przeciwalkoholową w hotelach robotniczych.

* Apostolat Obrony Życia przeciwdziałał rozwiązłości w najszerszym znaczeniu (pornografia, prostytucja, przerywanie ciąży), zajmował się zagadnieniami świadomego macierzyństwa, kryzysu małżeństwa i rodziny itp. Docierając bezpośrednio do matek w ciąży, walczył o życie dzieci nienarodzonych. W modzie szerzył „maryjny czyn skromności”.

* Apostolat Maryjny krzewił i pogłębiał idee ślubów jasnogórskich. Zachęcał do bezgranicznego oddania się Niepokalanej w duchu o. Maksymiliana Kolbego.

* Apostolat Różańcowy wprowadzał do Krucjaty myśl fatimsko-różańcową. Podtrzymywał „ducha wynagrodzenia”. Propagował codzienny różaniec rodzinny.

* Apostolat Wychowania zajmował się problematyką kształtowania dzieci i młodzieży, wychowania ich do życia w czystości i trzeźwości. Obsługiwał Krucjatę Dziecięcą i Młodzieżową. Odpowiadał za organizowanie latem Oaz Dzieci Bożych.

* Apostolat Liturgiczny walczył ze zwyczajami alkoholowymi (swoistą anty-liturgią) towarzyszącymi chrzcinom, weselom, pogrzebom, odpustom, świętom itp.

* Apostolat Radości dbał o zdrową i dobrą rozrywkę, mającą zastąpić wesołość wyzwalaną za pomocą alkoholu. Organizował zabawy bezalkoholowe oraz „wczasy maryjne” dla dorosłych.

Krucjata Wstrzemięźliwości chciała zaistnieć w każdej parafii. Swój program szerzyła również w środowisku kapłańskim i zakonnym. Co dwa tygodnie w nakładzie 120 tysięcy egzemplarzy wydawała pismo „Niepokalana zwycięża” jako dodatek do „Gościa Niedzielnego”. W 1960 roku działała już w blisko tysiącu parafii i skupiała około stu tysięcy dorosłych członków, nie licząc młodzieży i dzieci.

Na tak szeroką działalność Kościoła nie mogły zgodzić się władze komunistyczne. 29 sierpnia 1960 roku Służba Bezpieczeństwa dokonała brutalnego zamknięcia Centrali Krucjaty w Katowicach. Akcję likwidacji dopełniło aresztowanie ks. Franciszka Blachnickiego w marcu 1961 roku. Postawiono mu zarzut rozpowszechniania informacji o „rzekomym prześladowaniu Kościoła”. Ks. Franciszek znalazł się w tym samym więzieniu, w którym w 1942 roku oczekiwał na wykonanie kary śmierci i w którym przeżył swoje nawrócenie. Po czterech i pół miesiącach pobytu w więzieniu w Katowicach został skazany na 13 miesięcy z zawieszeniem na 3 lata. W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził: „Działalność oskarżonego była dobra i pożyteczna dla społeczeństwa”.

II wojna światowa i pierwsze lata powojenne dokonały spustoszenia w polskich elitach. Wymordowanie przez Niemców i Sowietów Polaków pełniących ważne funkcje społeczne i gospodarcze uniemożliwiało sprawną odbudowę państwa. Brakowało szczególnie ludzi wykształconych: nauczycieli, inżynierów, urzędników.

Po likwidacji wojskowego podziemia i rozprawieniu się z opozycją polityczną komuniści rozpoczęli budowę społeczeństwa socjalistycznego opartego na wzorcach radzieckich. Za wychowanie dzieci i młodzieży miało odpowiadać państwo. Wszelkie kolonie, obozy i organizacje młodzieżowe zostały ściśle podporządkowane organizacyjnie i ideologicznie władzy komunistycznej.

Zluzowanie obręczy komunistycznej nastąpiło dopiero w 1956 roku. Pierwsze lata rządów Gomułki przyniosły względną liberalizację. Jednak już od 1958 roku I sekretarz PZPR rozpoczął „dokręcanie śruby” i likwidację wielu popaździernikowych redut niezależności. W 1960 roku wycofano ze szkół religię i zlikwidowano działalność Krucjaty Wstrzemięźliwości. Zaostrzenie kursu wobec Kościoła spowodowała jeszcze masowa akcja Nowenny Tysiąclecia, przygotowującej Polaków do Millenium chrztu Polski. Gomułka miał świadomość, że komuniści nie posiadają mandatu narodu polskiego do sprawowania władzy. Dlatego niezależność Kościoła katolickiego i jego suwerenne decyzje traktował jako szczególne zagrożenie dla tej władzy.

Oprac. dr Robert Derewenda – historyk, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, nauczyciel w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi w Lublinie

Życie służbą Bogu i ludziom

Nie trzeba było wielu doświadczeń w tzw. zwyczajnym, masowym duszpasterstwie, aby uświadomić sobie, jak sformalizowane i powierzchowne jest to życie chrześcijańskie, jak ono niezdolne jest oprzeć się procesom przemian socjologicznych i idącej za nimi laicyzacji. Bez istnienia grup elitarnych, nastawionych dynamicznie, apostolsko wobec środowiska, proces ten jest nie do powstrzymania. W miejsce alternatywy: elita czy masa trzeba więc wprowadzić, zgodnie z prawami socjologicznymi, zasadę: masy przez elity, elity w służbie masy.

ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka

[W latach pięćdziesiątych XX wieku] brak było duszpasterstwa typu wychowawczego, które jedynie może wychować elity apostolskie. Jedyną grupą w parafii, z którą można było podjąć pracę typu wychowawczego, byli ministranci. Tej pracy nie mogły władze zakazać, mimo rozwiązania wszystkich kościelnych organizacji młodzieżowych. Liturgia i związana z nią służba stwarzały doskonałe ramy dla pracy wychowawczej.

ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka

Wychowanie do wolności przez liturgię

Proces wychowawczy jest oparty na wierze, ale także na prawach osoby ludzkiej, czyli musi to być proces rozumny, który dopiero umożliwi wolne zaangażowanie.

Świat znaków liturgicznych, zwłaszcza sakramentalnych, to jest właśnie misterium zbawienia. W nie musi człowiek jako osoba wejść poprzez rozum i poprzez wolną akceptację, przez posłuszeństwo.

Istotą posłuszeństwa osoby jest dobrowolne podporządkowanie się prawdzie – to jest też istota wolności człowieka: wtedy jesteśmy wolni, kiedy dobrowolnie akceptujemy prawdę.

Liturgia jest więc szkołą wolności.

ks. Franciszek Blachnicki, Liturgia w świetle tajemnicy Chrystusa Sługi

W liturgii uczymy się nie tylko podstawowych postaw człowieka nowego, ale także stajemy się wspólnotą; liturgia jest sakramentem, znakiem wspólnoty. Właściwie przeżywana liturgia promieniuje na otoczenie, jest źródłem nowej kultury [przemieniającej świat].

ks. Franciszek Blachnicki, Liturgia w świetle tajemnicy Chrystusa Sługi

Powstaje w tym czasie cała pedagogia ministrancka osnuta wokół idei dziecięctwa Bożego. Rozwija się również, z roku na rok w doświadczeniach doskonalona, metoda rekolekcji dziecięcych pod nazwą Oaza Dzieci Bożych. Oaza to rekolekcje przeżyciowe i wychowawcze, to najintensywniejsza forma realizacji idei duszpasterstwa wychowawczego.

ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka

Na bazie doświadczeń z ministrantami podejmowane są różne próby podobnej pracy duszpastersko-wychowawczej z dziewczętami: żywy różaniec, z młodzieżą: tzw. godzina religijna, wprowadzona zamiast nauki religii, i także już z dorosłymi: tzw. wczasy maryjne.

ks. Franciszek Blachnicki. Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka

W latach 1957-1960 w Krucjacie Wstrzemięźliwości, podjętej dla ratowania alkoholików, powstają zręby pedagogii społecznej, w której centralną rolę zaczyna już odgrywać pojęcie nowego człowieka. Problem alkoholizmu może być ostatecznie rozwiązany tylko przez wychowanie całego człowieka, a to może się dokonać tylko w środowisku ludzi zdrowych, poświęcających się dla ratowania braci.

Z Niepokalaną przeciw prądowi

– przeciw powszechnemu przymusowi picia, przeciw bezmyślności, przeciw nieskromnej modzie, przeciw rozwiązłości, rozpadowi małżeństw, zabijaniu dzieci poczętych.

Krucjata Wstrzemięźliwości wkrótce objęła całą Polskę, stając się ruchem odnowy religijno-moralnej, opartej na duchowości o. Maksymiliana Kolbego; pierwszym i jedynym w tym czasie w państwie komunistycznym ruchem laikatu katolickiego.

Orężem Krucjaty Wstrzemięźliwości była modlitwa, szczególnie różańcowa, abstynencja, podejmowana z miłości w poczuciu odpowiedzialności za innych, i apostolstwo. Krucjata adresowana była do dorosłych, do młodzieży i dzieci, do osób świeckich i duchownych. Centrala Krucjaty, obsługiwana przez świecki instytut apostolski, wydawała pisemko „Niepokalana zwycięża”, które rozchodziło się w nakładzie 120 tysięcy egzemplarzy. Organizowane przez Krucjatę Wstrzemięźliwości nabożeństwa pierwszosobotnie, rekolekcje (wczasy maryjne), dni skupienia służyły pogłębieniu wiary, wychowaniu ludzi wolnych od lęku, myślących samodzielnie, podejmujących dzieła apostolskie, by innych prowadzić ku przemianie życia.

W niecałe trzy lata w szeregach Krucjaty było już ok. 100 tysięcy dorosłych działaczy abstynenckich (nie licząc dzieci i młodzieży). Stanowiła więc poważny wyłom w partyjnym, komunistycznym monopolu pracy społecznej w Polsce, dlatego w roku 1960 jej centrala została brutalnie zlikwidowana, a założyciel aresztowany. Szerzone przez nią wartości pozostały w ludziach, znalazły swoje odzwierciedlenie w oazach, w Ruchu Światło-Życie, a kontynuację i pogłębienie w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka.

Nie: czy wolno?
lecz: czy trzeba?

Rozdział 6

W latach sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych na bazie koncepcji Oazy Dzieci Bożych powstały specjalne typy rekolekcji i stopni formacyjnych dla wszystkich grup wiekowych i stanowych: dzieci, młodzieży, dorosłych – studentów, alumnów, księży, osób świeckich żyjących samotnie (singli) i całych rodzin.

Dzięki całościowej wizji wychowania człowieka i konsekwentnej pracy ks. Franciszka Blachnickiego w tym zakresie z oaz rozwinął się ruch, w którym formowało się kilkadziesiąt tysięcy osób. Jego członkowie spotykali się nad słowem Bożym w małej grupie działającej przy parafii. Co sześć tygodni uczestniczyli w międzyparafialnych dniach wspólnoty, w czasie wakacji zaś – w piętnastodniowych rekolekcjach następnego (II, III) stopnia, potem podejmowali posługę jako animatorzy. Liczba osób przeżywających rekolekcje wakacyjne z roku na rok wzrastała. W 1971 roku było ich ok. 1500 osób, w roku 1980 – już 45 tysięcy, a w 1989 roku prawie 80 tysięcy.

Na miejsca oaz wakacyjnych wybierano malowniczo położone miejscowości, gdyż piękno otoczenia było ważne również dla formacji – sprzyjało modlitwie, wykonywaniu różnych ćwiczeń rekolekcyjnych (np. wyprawa otwartych oczu) i zawiązaniu głębokich więzi między uczestnikami – budowaniu wspólnoty. Uczestnicy rekolekcji odnajdowali w oazie ludzi o podobnych poglądach, którzy od życia wymagali więcej. Umacniając się wzajemnie świadectwem swego życia, dopingowali się w realizacji stawianych im wymagań, uczyli się stawiać wymagania sami sobie.

Program formacyjny oazy pozwalał nie tylko poznawać i zgłębiać tajemnice wiary, ale również na kolejnych etapach przyjmować pewne nowe postawy. Oazy przygotowywały do odpowiedzialności za siebie i za innych. Po zakończeniu formacji podstawowej oazowicze podejmowali wielorakie zadania w ramach tzw. diakonii. Służyli, ewangelizując, pomagając wprowadzać w parafiach odnowę życia liturgicznego, przyniesioną przez Sobór Watykański II, angażowali się w życie społeczne. W czasach powstania „Solidarności” wielu oazowiczów tworzyło lokalne struktury związku.

Oaza wychowywała bowiem do odwagi w dawaniu świadectwa własnym przekonaniom. Poprzez życie słowem Bożym na co dzień, życie w komunii z Bogiem w Kościele, dzięki modlitwie i sakramentom, oazowicze stawali się nowymi ludźmi. Kościół stał się dla nich wspólnotą osób, w której znaleźli przyjaciół i którą sami tworzyli. Wielu z nich właśnie w oazie odkryło swoje powołanie do życia kapłańskiego lub zakonnego, inni założyli rodziny i pozostając wierni ideałom młodości, w takim samym duchu wychowywali swoje dzieci. Byli zdolni do zmiany konsumpcyjnego stylu życia. Ich odważna postawa miała służyć tworzeniu tzw. nowej kultury.

Dzięki Ruchowi Światło-Życie ks. Franciszek Blachnicki wyraźnie wpłynął na obraz Kościoła w Polsce. Nie spełniły się przepowiednie komunistów i postmodernistów wieszczących koniec Kościoła wraz z postępem cywilizacji i nowoczesności w Polsce. Młodzież odnalazła w oazach nowe, bliskie sobie formy pobożności, a autentyczność życia i prawda słowa Bożego oraz świ

W latach sześćdziesiątych Kościół katolicki przeżył swoją wielką reformę. Dojrzewające od wielu lat tendencje odnowy liturgii, uwspółcześnienia form działania Kościoła i postulaty jego większego otwarcia na świat znalazły swoją realizację podczas Soboru Watykańskiego II (1962-1965).

Pomimo wprowadzonych reform sobór nie był w stanie powstrzymać tendencji laicyzacyjnych w Europie Zachodniej. Społeczeństwa Niemiec, Francji, Włoch czy innych krajów zrujnowane przez nazizm, faszyzm i kolaborację nie potrafiły wychować nowego pokolenia w duchu wartości. Co więcej, radykalne wprowadzanie reformy soborowej, zrywanie z dotychczasowymi formami pobożności odepchnęły od Kościoła osoby tradycyjnie do niego przywiązane.

Inaczej sytuacja wyglądała w Polsce. Tu Kościół, który w czasie wojny stał w obronie wolności i cierpiał wraz z całą ojczyzną, utrzymał swój moralny autorytet. Rodzice i dziadkowie umierali w czasie wojny z hasłem „Bóg – Honor – Ojczyzna” na ustach. Prześladowania Kościoła ze strony komunistów również zjednywały mu przychylność narodu. Reforma soborowa dała możliwości czynnego i świadomego zaangażowania grup społecznych, dla których tradycyjny model pobożności był niewystarczający. Wprowadzenie języka narodowego do liturgii, zaangażowanie wiernych w czynne uczestnictwo w liturgii, a przede wszystkim powstanie ruchu oazowego całkowicie odmieniło Kościół w Polsce. Ruch Światło-Życie ze swoim programem opartym na skautingu i nowych formach wychowania religijnego, pedagogii katolickiej przyniósł młodzieży szczególnie interesującą propozycję. Młodzi ludzie, z natury kontestujący stare formy, w oazach znaleźli novum, mogli dać upust swoim emocjom, rozumnie angażując się na rzecz innych w rozmaitych wspólnych przedsięwzięciach. Rozwój ruchu oazowego przypadł na dekadę Edwarda Gierka. Jako nowy I sekretarz PZPR chciał on zjednać Polaków podniesieniem poziomu ich życia codziennego. Liczył, że tak jak na Zachodzie nowoczesność i wyższy poziom konsumpcji odciągnie ludzi od Kościoła. Partia dbała również o utrzymanie monopolu na wychowanie młodzieży. Wielość organizacji młodzieżowych, kolonii i obozów miała zapewnić władzy absolutną kontrolę nad ideowym wychowaniem nowych pokoleń Polski Ludowej.

Rychło jednak okazało się, że natarczywa indoktrynacja bez doświadczania prawdziwych wartości nie przynosi pożądanego efektu. Ruch oazowy z roku na rok przyciągał kolejne rzesze młodzieży. Powstawało coraz więcej niewielkich, ale niezależnych organizacji młodzieżowych. Wszystkie z nich wychowywały do wolności i poczucia odpowiedzialności za życie własne i swojego środowiska. W oazach był to program podstawowy prowadzący od idei wcielania słowa Bożego w życie (Światło-Życie) do tworzenia nowej kultury: prawdy, trzeźwości, zabawy i obyczajów szanujących godność osoby.

Oprac. dr Robert Derewenda – historyk, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, nauczyciel w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi w Lublinie

Odwaga wiary – przestrzeń wolności

Chrześcijanin to człowiek wiary; wiara to uchwycenie wartości najwyższych, ostatecznych. Wiara eliminuje ryzyko; wszelkie ryzyko jest poza wiarą. Dla chrześcijanina jest właściwie tylko jedno ryzyko – ryzyko utraty wiary albo też ryzyko wiary niekonsekwentnej, wiary, która jest deklarowana, ale nie ma pokrycia w życiu, która nie polega na stałym wybieraniu i realizowaniu wartości.

ks. Franciszek Blachnicki. Świadectwo niepokornego

Dlaczego tak często spotykamy się z wiarą niekonsekwentną? Dlatego że brak nam odwagi wiary. Wiara nie idzie w parze z odwagą – i to jest chyba cały problem niewiary ludzi wierzących. Kiedy mówimy o niewierze, to myślimy o ateistach, ale ważniejszy problem – to niewiara wierzących.

Odwaga wiary wyraża się przede wszystkim:

w odważnym stawianiu wymagań autentycznej wiary, autentycznej Ewangelii, to dokonuje się w oazach, w Ruchu Światło-Życie, w których dąży się do wychowania nowego człowieka; wewnętrznie zharmonizowanego, wolnego, świadomego swej godności dziecka Bożego, żyjącego w prawdzie, odpowiedzialnego za innych, solidarnego z nimi.

w odważnym podejmowaniu dzieła bez środków, przede wszystkim materialnych. Jeżeli zabieram się do jakiegoś dzieła, że tak powiem, „na spółkę z Bogiem”, to trzeba poważnie Boga jako „Wspólnika” potraktować i Jego możliwości wkalkulować w dzieło.

Z doświadczeń naszego ruchu mogę powiedzieć, że jeszcze nigdy tak nie było, żebyśmy podejmując jakieś dzieło, mieli na to jakiekolwiek pieniądze […]. Wielu ludzi pyta: skąd oni mają pieniądze? Domyślają się różnych rzeczy, a tego jednego się nie domyślą, że tych pieniędzy po prostu nie ma, ale jest Opatrzność Boża.

– w odważnym podejmowaniu tego, co trzeba, bez pytania, czy wolno?

Podejmując jakąś sprawę, nie trzeba się nigdy pytać: czy wolno? Należy tylko się pytać: czy trzeba? Jeśli to, co czynimy, jest niewątpliwie rzeczą dobrą, gdy mamy za sobą prawo Boże i prawa zagwarantowane przez międzynarodowe układy i także przez nasze prawodawstwo, to wtedy trzeba czynić to, co należy czynić. Ale być też gotowym do przyjęcia wszelkich konsekwencji. Na tym polega wolność.

ks. Franciszek Blachnicki, Świadectwo niepokornego

Z tej samej odwagi wiary i niepytania się, czy wolno, ale czy trzeba, wyrósł Ruch Światło-Życie, dziś najliczniejszy ruch świeckich w Kościele katolickim w Polsce i mający swoich uczestników także poza jej granicami: najwięcej na Słowacji, w Niemczech, na Ukrainie, w Czechach, w USA, w Kanadzie.

Uczestnikom oazy ukazuje się życie dziecka Bożego, nowego człowieka, dojrzałego chrześcijanina. Dorastanie do tego ideału to proces, więc formacja rozpoczęta w oazie (która zwykle odbywa się w wakacje), jest kontynuowana w ciągu całego roku następującego po rekolekcjach. Praca w ciągu roku ma na celu pogłębienie treści przeżytych w oazie i przygotowanie do przeżycia oazy następnego stopnia, gdzie uczestnik poznaje nowe treści czy nowe aspekty zagadnień, które już są mu znane. I znów ma sposobność od razu wcielać w życie prawdy, będące dla niego wezwaniem, i budować z innymi wspólnotę, opartą na tej podstawowej więzi, jaką jest więź każdej osoby z Chrystusem.

W ten sposób powstał cały system formacyjny Ruchu Światło-Życie, dostosowany do osób różnego wieku i stanu. Ruch bowiem skupia dorosłych (małżonków, kapłanów, osoby konsekrowane, osoby samotne), młodzież studencką, pracującą, szkolną i dzieci.

Znakiem Ruchu są dwa greckie słowa: Φ Ω Σ (Fos – Światło) i Ζ Ω Η (Dzoe – Życie) splecione ze sobą nierozerwalnie literą Ω, którą zawiera każde z nich. Wyrażają one postulat harmonii w człowieku – pomiędzy tym, co uznaje za prawdziwe, co dla jego umysłu jest światłem, a jego postawami w życiu.

Do takiej jedności w człowieku między światłem rozumu, sumienia, słowa Bożego, Chrystusa i Kościoła a jego życiem – które na wzór Chrystusa ma być proegzystencją, istnieniem dla, posiadaniem siebie w dawaniu siebie – zmierza formacja w Ruchu Światło-Życie. Od lat 50. ubiegłego wieku, kiedy ks. Franciszek Blachnicki po raz pierwszy poprowadził oazę, do dziś oazowego sposobu życia doświadczyły setki tysięcy ludzi. Wielu z nich niosąc w sobie poczucie własnej godności i wolności wewnętrznej, której dawcą jest Chrystus, angażowało się w przemiany społeczne i ustrojowe w Polsce, płacąc za to niejednokrotnie wysoką cenę, bo takich postaw domagała się ich wiara. Dziś oazowicze są wszędzie: w parlamencie, na uczelniach, w środkach społecznego komunikowania, w teatrach, w filmie, w szkołach, prowadzą własne firmy, pracują w szpitalach, podejmują wszystkie zawody. Wielu wychowanków oazy odczytało swoje powołanie do kapłaństwa czy życia zakonnego lub konsekrowanego w świecie, wielu jest szczęśliwymi rodzicami czy nawet już dziadkami.

W dzisiejszym świecie nie ostoi się katolicyzm połowiczny, tradycyjny, a nawet tak zwany »głębszy«, intelektualny, ale paktujący ze światem – to wszystko utonie w morzu nowoczesnego pogaństwa. Ostoi się tylko katolicyzm pełny, autentyczny, ewangeliczny, nadprzyrodzony – taki, jaki ukazują Listy św. Pawła. A więc trzeba się zdecydować zostać świętym! Trzeba świętych „ściągnąć z obłoków” i uczynić z nich ideał powszedni, „normalny” dla wierzących, aby znowu – jak w Dziejach Apostolskich i Listach Pawłowych – słowa „święty” i „chrześcijanin” stały się synonimami. Trzeba się też zdecydować zostać świętym, jeżeli chce się cokolwiek uczynić dla zbawienia dusz bliźnich. Bo uświęcać można tylko przez promieniowanie własną świętością. Świadczyć o Bogu skutecznie może tylko ten, kto nosi Go w sobie. Żadnego wrażenia nie zrobi dziś „świadek fałszywy”, który głosi to, w co sam nie wierzy dogłębnie i co w nim nie żyje!

ks. Franciszek Blachnicki, Listy więzienne

Bez przemocy

Rozdział 7

Ksiądz Franciszek Blachnicki, rozumiejąc procesy zachodzące w społeczeństwie i odpowiadając na nie wychowaniem ludzi do świadczenia o prawdzie bez lęku i podejmowaniem określonych działań dla zachowania godności osoby i narodu, był już od lat pięćdziesiątych nieustannie inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa. Po wyjściu z więzienia (za działalność Krucjaty Wstrzemięźliwości „dobrą i pożyteczną dla społeczeństwa”) w lipcu 1961 roku, z wyrokiem 3 lat więzienia w zawieszeniu, udał się najpierw do Krościenka nad Dunajcem, a od października podjął drugie studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od tego czasu do końca swojego życia był nieustannie prześladowany przez władze komunistyczne rewizjami w jego mieszkaniu i w centrach ruchu oazowego oraz inwigilowaniem jego współpracowników. Wszystkie przedsięwzięcia w Krościenku na Kopiej Górce, wynikające z potrzeb rozwijającego się Ruchu, były „plombowane” przez władze, pociągały za sobą kolegia odpowiednich organów administracyjnych.

Na początku lat siedemdziesiątych władze komunistyczne, widząc dynamikę działań ks. Franciszka Blachnickiego i rozwój ruchu oazowego, rozpoczęły przeciwdziałanie przez nakładanie wysokich kar na gospodarzy przyjmujących oazowiczów do swoich domów na czas trwania wakacyjnych rekolekcji. Na wezwanie Założyciela Ruchu kary te spłacali solidarnie uczestnicy oaz, przekazując za pomocą poczty niewielkie kwoty na rzecz swoich gospodarzy. Ks. Franciszek Blachnicki rozładowywał napięcie związane z tymi prześladowaniami, żartując, że po każdych wakacjach ruch oazowy przeżywa swego rodzaju „kar-nawał”. Spada bowiem na niego nawał kar.

Kolejną sposobnością do wyrażenia solidarności z osobami szykanowanymi, tym razem z ks. Franciszkiem Blachnickim i jego współpracownikami mieszkającymi na Kopiej Górce w Krościenku, była odmowa przydziału węgla na opał dla tego domu na zimę 1977 roku. Ks. Blachnicki zwrócił się z apelem do oazowiczów, aby przysyłali do Krościenka niewielkie (nie mogły ważyć więcej niż 10 kg) paczki z węglem lub koksem. Na przełomie grudnia i stycznia poczta w Krościenku nad Dunajcem została dosłownie zasypana paczkami z węglem; z najróżniejszych miejsc Polski przyszło ich kilkaset. Zaskoczone władze lokalne ustąpiły i zezwoliły ks. Blachnickiemu na zakup węgla, prosząc zarazem, by odwołał akcję. Był to prawdziwy sukces, choć osoby wysyłające paczki musiały liczyć się z represjami. Akcja nie tylko pozwoliła na ogrzanie centrum Ruchu, ale wykazała ludzką solidarność, a tego władze komunistyczne bały się najbardziej.

Zachęcony rezultatami akcji „Koks” ks. Franciszek Blachnicki rozpoczął w 1978 roku nową taktykę działania wobec władz administracyjnych – walki bez przemocy, podobnie jak czynili to Mahatma Gandhi i Martin Luther King. Wobec nakazów rozwiązania oaz rekolekcyjnych jako „nielegalnych obozów i kolonii” i karania gospodarzy za „prowadzenie usług hotelarskich”, stołówki, za brak odgromników itp. oznajmił, że „nie ma sensu odwoływać się od Belzebuba do Lucyfera”. Do 1977 roku bowiem z zasady odwoływano się od niesprawiedliwych decyzji do kolegium. Nigdy jednak nie wygrano żadnej sprawy, a sądy często podnosiły jeszcze wymierzone wcześniej kary. „W tej sytuacji – mówił – damy świadectwo naszemu przekonaniu, że to, co czynimy, jest legalne, bo zgodne z prawem Bożym. Jest legalne, bo po naszej stronie są prawa człowieka (uznane przez cały świat, także przez nasze władze), Konstytucja, prawo do wolności Kościoła i religii. Nielegalne jest w naszym przekonaniu kwestionowanie tego, co jest zagwarantowane przez najwyższe prawo, i to powiemy otwarcie wszystkim bez względu na konsekwencje. Będą może grzywny, kolegia, kary, ale to jest dla nas okazją do dania świadectwa. W tej sytuacji będziemy mogli pokazać, że jesteśmy wolni, bo Chrystus nas wyzwolił i dał nam wolność, której nikt nie może nam odebrać, tylko my sami moglibyśmy się z tchórzostwa, ze słabej wiary, z małoduszności pozbawić tej wolności”.

Jednocześnie podczas „kar-nawału ‘78” mobilizowano w diecezjach większą liczbę oazowiczów, którzy wpłacali niewielkie sumy na pokrycie kolegiów (kary wynosiły średnio od trzech do pięciu tysięcy złotych). Całe grupy młodzieży z przekazami pocztowymi (najczęściej opiewającymi na dziesięć złotych) ustawiały się przy okienkach na poczcie, wywołując tym samym trudności w jej funkcjonowaniu. Urzędniczka dopytywała, skąd tyle przekazów na jedną osobę, petenci również interesowali się sprawą. Wtedy młodzież tłumaczyła, że jest to pomoc dla prześladowanych gospodarzy, którzy udzielali im gościny podczas rekolekcji wakacyjnych. Cała akcja budziła świadomość społeczeństwa i nadawała rozgłosu prześladowaniom. Budowała świadomość społeczną, solidarność z pokrzywdzonymi, wzajemną odpowiedzialność.

Nowa taktyka Ruchu Światło-Życie, zaakceptowana przez kard. Karola Wojtyłę i bp. Tadeusza Błaszkiewicza, delegata Episkopatu Polski ds. Ruchu Światło-Życie, całkowicie zaskoczyła władze, bały się one rozgłosu wokół prześladowań i budowania międzyludzkiej solidarności.

W ten sam nurt walki bez przemocy wpisała się też Krucjata Wyzwolenia Człowieka.

„Jeżeli idzie się konsekwentnie po linii Światło-Życie, czyli drogą chrześcijaństwa konsekwentnego, realizowanego w życiu, to nie można pominąć żadnego przejawu ludzkiego życia. Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest praktyczną emanacją wartości pracy formacyjnej na konkretnym odcinku codziennego życia społecznego” – mówił ks. Franciszek Blachnicki, jej twórca.

Bezpośrednim impulsem do zainicjowania tego dzieła były słowa Jana Pawła II skierowane do Polaków zaraz po jego wyborze na papieża, aby: „przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa, co czasem może aż zagrażać jego egzystencji”. Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest konkretną odpowiedzią na to wezwanie. Jest programem działania wyrastającym z chrześcijańskiego poczucia odpowiedzialności i zaangażowania oraz formą chrześcijańskiego świadectwa życia, działalności charytatywnej i apostolstwa.

Opiera się na prawdzie, że wyzwolenie jest rzeczywistością wiary, wpisaną głęboko w wybawicielską misję Chrystusa, w Jego dzieło, w Jego nauczanie.

Prawdziwego wyzwolenia człowieka może dokonać tylko Chrystus mocą swego Ducha. Tylko On może uzdrowić człowieka w głębi jego istoty. To On objawia nam: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Wolność więc w najgłębszej swej istocie nie jest całkowitą niezależnością, lecz dobrowolnym uzależnieniem się od światła prawdy. Osoba jako byt rozumny realizuje swoją wolność wtedy, kiedy żyje prawdą. Człowiek staje się prawdziwie wolny przez bezinteresowny dar z siebie. Wolność jest faktem wewnętrznym, którego nikt z zewnątrz nie może nam odebrać.

„Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest więc akcją o charakterze religijnym i moralnym. Wyzwolenie człowieka nie jest w niej pojmowane w sensie politycznym, społecznym lub ekonomicznym, lecz jako wewnętrzne wyzwolenie człowieka w rozumieniu Ewangelii. Będzie ono oczywiście wywierało dobroczynny wpływ na wszystkie dziedziny życia ludzkiego, które domagają się uzdrowienia przez obecność i zaangażowanie nowych ludzi wyzwolonych z egoizmu ku postawie bezinteresownej służby” – pisał ks. Blachnicki.

Kiedy wiosną 1980 roku zbliżały się kolejne „wybory” w PRL, ks. Franciszek Blachnicki wezwał do odmowy udziału w farsie wyborczej organizowanej przez władze. W dniu 2 marca tegoż roku, podczas V Krajowej Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie, zaprezentował „Deklarację w sprawie zaangażowania członków Ruchu w aktualne problemy narodu”. W deklaracji tej prócz kwestii bojkotu „wyborów” ukazał obecne zagrożenia dla narodu polskiego – przede wszystkim = lęk, który nie pozwala człowiekowi być wewnętrznie wolnym. Drogę do wolności wewnętrznej człowieka widział ks. Blachnicki w „postawie dawania świadectwa prawdzie”.

Deklaracja wydana na kilka miesięcy przed wybuchem fali strajków w Polsce i powstaniem „Solidarności” jawi się jako niezwykle proroczy dokument. Liczba 460 podpisów złożonych pod Deklaracją na 630 osób biorących udział w Kongregacji świadczy o odwadze i niezwykłej dojrzałości środowiska Ruchu Światło-Życie w tym czasie. Wyraźne ukazanie, że w Polsce panuje system totalitarny, oraz zaproponowany program walki o wyzwolenie od lęku krepującego odwagę w działaniu pokrywały się z późniejszymi postulatami „Solidarności”.

Konsekwencją Deklaracji było zintensyfikowanie przez Służbę Bezpieczeństwa działań dezinformacyjnych i dezintegrujących wobec ks. Blachnickiego i ruchu oazowego. Były to represje najpoważniejsze w całej historii Ruchu.

Wybuch strajków w sierpniu 1980 roku i powstanie „Solidarności” potwierdziły, że idea wolności, jaką zaszczepił w Ruchu Światło-Życie jego Twórca, była tęsknotą większości narodu polskiego tego czasu.

W latach siedemdziesiątych w PRL pozorowano pewną wolność życia. Ułatwiono dostęp do paszportów, umożliwiono wyjazd do krajów demokracji ludowej, na polski rynek wprowadzono wiele produktów zagranicznych. Z drugiej jednak strony to właśnie w tym okresie rozbudowano aparat policyjny. Służba Bezpieczeństwa werbująca tysiące tajnych współpracowników wyrobiła sobie przekonanie całkowitej kontroli nad społeczeństwem. Jednak pomimo permanentnej inwigilacji i podejmowania działań operacyjnych nie była w stanie kształtować rzeczywistości w Polsce.

Szokiem dla całej władzy komunistycznej był wybór w 1978 roku na papieża kardynała Karola Wojtyły. Wydarzenie pozwoliło Polakom uwierzyć w siebie. Od czasów zwycięstwa nad bolszewikami w 1920 roku Polacy nie przeżyli takiej narodowej euforii. Doszło do tego, że nawet wiele partyjnych osób poczuło się synami narodu i współrodakami papieża Jana Pawła II.

Pielgrzymka papieża w 1979 roku wyzwoliła w Polakach silne poczucie jedności narodowej. Budowało je również przywiązanie do Kościoła katolickiego i odwoływanie się do bohaterów narodowych. Wszystko to tworzyło podstawy wzajemnej solidarności w społeczeństwie.

Schyłek lat siedemdziesiątych to czas nie tylko piętrzących się problemów ekonomicznych i społecznych kraju, ale również postępująca dekadencja polityczna. W 1976 roku do Konstytucji PRL wprowadzono zapis o nierozerwalnym sojuszu PRL z ZSRR i o przewodniej roli w społeczeństwie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Po protestach społecznych 1976 roku Gierek zintensyfikował propagandę wspierającą system komunistyczny w kraju. Jednym z elementów wskazujących na „zaufanie społeczeństwa” do władzy ludowej była wysoka frekwencja w czasie „wyborów”. Co prawda wszystkie listy wyborcze były ściśle regulowane przez władze, ale pozornie wskazywano na pluralizm życia politycznego. Wyrazem pełnego zaufania do władzy miała być praktyka tzw. głosowania bez skreśleń. Wrzucona do urny karta bez skreśleń powodowała, że głos przechodził na kandydata najwyżej uplasowanego na liście. W PRL-u wyniki wyborów były absurdalne. Poparcie dla władz sięgało blisko 100%, a frekwencja niewiele mniej. W tej sytuacji mimo rzeczywistego braku zaufania do władz powszechną praktyką był udział w „wyborach”, które władza traktowała jako legitymizację swoich rządów. Nieobecność na „wyborach” ściągała na obywatela PRL różnego rodzaju szykany (mniejsza premia, uniemożliwianie zdobycia różnych środków socjalnych itp.).

Pod koniec lat siedemdziesiątych Polacy odczuli skutki niepowodzeń planów gospodarczych Gierka. Brak środków na spłatę zagranicznych długów powodował wycofywanie z rynku wewnętrznego wielu produktów. Sprzedawano je za granicą, by uzyskać dewizy na spłatę zaciągniętych kredytów. W konsekwencji w 1980 roku w polskich sklepach chronicznie brakowało większości produktów.

Latem 1980 roku nastąpił wybuch niezadowolenia. Strajki rozlały się po całej Polsce. Największy wymiar przybrały na Wybrzeżu. Władze dla uspokojenia sytuacji zgodziły się na podpisanie układów ze strajkującymi. Zgodnie z porozumieniem z 31 sierpnia 1980 roku we wrześniu powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. W ciągu kilku miesięcy przystąpiło do niego 10 mln osób w 35-milionowej Polsce. Do „Solidarności” wstępowali nawet członkowie milicji i partii. Zdezorientowane władze, mimo iż przygotowywały plan siłowego rozwiązania, nie mogły go wdrożyć. Nie były pewne, które z jednostek wojska i milicji przystąpią do walki ze społeczeństwem.

W grudniu 1980 roku pacyfikację polskiej rewolucji „Solidarności” chciał przeprowadzić Leonid Breżniew. Informacja o planowanej inwazji ZSRR została przekazana potajemnie do USA przez współpracującego z NATO płk. Ryszarda Kuklińskiego. Przekazana przez Polaka informacja została odpowiednio użyta przez innego Polaka. Doradca prezydenta Jimmy’ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński doprowadził do stanowczego ostrzeżenia Moskwy przed zamiarem interwencji zbrojnej. Silna reakcja USA poskutkowała i nie doszło do wkroczenia armii sowieckiej na teren Polski. Władze radzieckie rozpoczęły jednak wspieranie akcji pacyfikacji „Solidarności” siłami samych Polaków. Na realizatora konfrontacji z „Solidarnością” wybrano wiernego Moskwie gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Ten minister obrony narodowej od 1968 roku całkowicie kontrolował wojsko. W 1981 roku otrzymał władzę niemal absolutną. Został premierem i I sekretarzem KC PZPR, będąc nadal szefem MON. Mając taką władzę, 13 grudnia 1981 roku wprowadził na terenie Polski stan wojenny. Moskwa uniknęła kompromitacji na arenie międzynarodowej, a cała odpowiedzialność za walkę z „Solidarnością” spadła na Jaruzelskiego i polskich komunistów. Junta Jaruzelskiego wprowadziła surową jurysdykcję wojenną. Za związki z „Solidarnością” wymierzano wyroki więzienia lub internowano bez orzekania winy. Ci, którzy nie godzili się z wprowadzeniem stanu wojennego i likwidacją „Solidarności”, często przypłacali to życiem. Do najkrwawszych wydarzeń doszło w kopalni „Wujek”. Kapelanem „Solidarności” był tam wówczas ks. Henryk Bolczyk, moderator Ruchu Światło-Życie, który w związku z uroczystością poświęcenia sztandaru kopalnianej „Solidarności” przeprowadził dla górników rekolekcje „Ewangelii wyzwolenia”. Na postawę Polaków, którzy przystąpili do walki z juntą wojskową metodami „non violence”, niewątpliwy wpływ miało nauczanie Kościoła. Wychowani w wartościach chrześcijańskich nie chcieli przelewać bratniej krwi i jak mogli unikali siłowej konfrontacji. Mimo propagandy gen. Jaruzelskiego o rzekomym zbrojeniu się „Solidarności” i przygotowywaniu do konfrontacji główną bronią, jaką posługiwał się Związek, były strajk i informacja o prawdzie.

Oprac. dr Robert Derewenda – historyk, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, nauczyciel w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi w Lublinie

Zmagania z rzeczywistością tak zwanego realnego socjalizmu

Metoda walki moralnej streszcza się w słowach: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21).

Dając świadectwo prawdzie

Droga dawania świadectwa prawdzie jako droga wolności jest w zasadzie otwarta dla każdego. Trzeba tylko usunąć jedyną istotną przeszkodę, niepozwalającą na dawanie takiego świadectwa, jaką jest lęk.

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Rok 1977 był punktem szczytowym walki z oazami i ich twórcą. Przez wszystkie trzy turnusy oaz odbywały się kontrole w poszczególnych punktach oazowych i wydano kilkadziesiąt decyzji natychmiastowego rozwiązania grup oazowych jako nielegalnych obozów i kolonii.

Oazy rekolekcyjne są akcją duszpasterską legalną, od kilkunastu lat prowadzoną przez Kościół z polecenia Episkopatu, w stosunku do której władze centralne nie wysuwają żadnych zastrzeżeń. Akcja ta powinna się cieszyć życzliwym poparciem władz terenowych, mających poczucie odpowiedzialności za prawdziwe dobro społeczeństwa, albowiem jest to akcja wychowania młodzieży na uczciwych ludzi, poddanych dyscyplinie moralnej i służących bezinteresownie Bogu i bliźnim w społeczeństwie.

ks. kard. Karol Wojtyła, Komunikat do wiernych parafii, w których odbywały się oazy rekolekcyjne

Autentyzm życia ewangelicznego z entuzjazmem przyjęty przez młodzież oazową domaga się weryfikacji w ogniu prób i doświadczeń i dlatego ruch oazowy z radością i ufnością przygotowuje się do wejścia w wielką przygodę Oazy Żywego Kościoła 1978, która może właśnie dlatego, że odbywać się będzie pod hasłem „Głosić Ewangelię”, ściągnie na siebie szczególną nienawiść mocy ciemności.

ks. Franciszek Blachnicki, Odpowiedź na list min. Kazimierza Kąkola do bp. Bronisława Dąbrowskiego, sekretarza Konferencji Episkopatu z dnia 4 V 1978 r. Minister ostro zaatakował w nim ruch oazowy jako nielegalny, zarzucając jego organizatorom stosowanie metod konspiracyjnych, kolportowanie nielegalnych druków, wydawanie dyrektyw dezawuujących przedstawicieli władz, destruktywną działalność polityczną, infiltrację elementów antysocjalistycznych i dysydenckich.

Rok 1980 – zbliżające się „wybory”. Właściwie nie chodzi tutaj o żadne wybory, ale swoiste referendum, gdzie społeczeństwo ma wyrazić swoją aprobatę dla systemu totalitarnych, monopartyjnych rządów, ma głosować na listę kandydatów, na ustalenie których nie ma żadnego wpływu, w gruncie rzeczy anonimowych, i ma ostatecznie niejako „in blanco” zaakceptować wszystkie poczynania ekipy rządzącej i stojących za nią mocodawców.

Deklaracja V Krajowej Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie w sprawie zaangażowania członków Ruchu w aktualne problemy narodu, 2 marca 1980 roku

Solidarni ze słabszymi, cierpiącymi poszkodowanymi – Kar-nawał 1977

Rekolekcje te są przejawem legalnej i uznanej przez Władze Centralne działalności duszpasterskiej Kościoła, dlatego nakładanie kar przez Kolegium ds. Wykroczeń za udzielenie gościny uczestnikom rekolekcji należy uznać za krzywdzące i niesprawiedliwe oraz za nadużycie władzy administracyjnej.

Może więc Pani, wraz z rodziną, która również współuczestniczy w tych przykrościach, odnieść do siebie słowa Chrystusa z Ewangelii: „Błogosławieni, którzy prześladowania cierpią dla sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo niebieskie” (Mt 5,10). Zachęcam więc do cierpliwego i pogodnego znoszenia przykrości doznanych z powodu przekonań religijnych oraz do modlitwy za ludzi postępujących wbrew sumieniu.

Krajowe Duszpasterstwo Służby Liturgicznej organizujące z ramienia Episkopatu Polski rekolekcje oazowe będzie nadal na bieżąco śledziło przebieg wydarzeń i w razie potrzeby przyjdzie z pomocą prawną i materialną.

ks. kard. Karol Wojtyła, List do wszystkich osób szykanowanych

z tytułu przyjęcia oaz do swoich domów, 29 września 1977 r.

Sprawa paszportu – wielkość celi nie ma znaczenia

Nie da się bowiem ukryć, że ustawa o paszportach z 17.06.1959, faktycznie zawiera w sobie i akceptuje pricipium obozów koncentracyjnych. Jest to zasada pozbawiania, względnie ograniczania wolności osobistej bez postawienia zarzutów, bez sądu i bez możliwości obrony.

Jako były więzień obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu formułuję powyższy zarzut z całą świadomością i w oparciu o własne doświadczenia. Kiedy we wrześniu 1941 roku, po czternastu miesiącach pobytu w obozie, wręczono mi nakaz aresztowania sędziego śledczego i przewieziono z obozu do więzienia, z całą ostrością uświadomiłem sobie istotę systemu obozów koncentracyjnych: że polega on na pozbawianiu wolności nie w oparciu o prawo, ale w oparciu o arbitralną decyzję aparatu policyjnego. Pomiędzy zasadą obozów koncentracyjnych a zasadą zawartą w obecnej ustawie paszportowej zachodzi więc tylko różnica ilościowa, a nie jakościowa. Ostatecznie nie jest istotna wielkość klatki, w jakiej się jest zamkniętym, istotny jest fakt ograniczenia i pozbawienia wolności w sposób naruszający podstawowe prawa osoby ludzkiej.

Ponieważ przedstawiony powyżej stan faktyczny […] stwarza faktyczny stan ograniczenia wolności, a więc jakiejś formy więzienia, załączam do tego pisma mój dowód osobisty i składam go do depozytu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Więźniowie bowiem nie posiadają przy sobie dowodów osobistych. Nie chciałbym przez posiadanie przy sobie dowodu osobistego podtrzymywać fikcji, że jestem człowiekiem wolnym, skoro faktycznie jestem tej wolności pozbawiony”.

Ustawa paszportowa w zakwestionowanych powyżej punktach nie da się pogodzić z postanowieniami Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych uchwalonego przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w dniu 16 grudnia 1966 roku, a ratyfikowanego przez Polskę w dniu 3 marca 1977 roku. Pakt ten postanawia w art. 12 pkt 2: „Każdy człowiek ma prawo opuścić jakikolwiek kraj, włączając w to swój własny”.

Z Listu otwartego ks. Franciszka Blachnickiego do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 24 października 1980 r.

Nasz stosunek się do ludzi, którzy z bardzo wielkim ryzykiem i odwagą podjęli na różny sposób – z wykluczeniem jednak gwałtu i przemocy – walkę o sprawiedliwość, wolność, o godność osoby ludzkiej i o podstawowe prawa człowieka w naszym społeczeństwie.

Abstrahując od tego, z jakim konkretnym programem politycznym wiążą się te ruchy i ugrupowania i jak należałoby określić stosunek Ruchu Światło-Życie do tych programów i koncepcji politycznych, oświadczamy, że samo odważne dawanie świadectwa prawdzie i występowanie w obronie słusznych praw człowieka z narażeniem nawet własnego życia – jakie ujawnia się u tych naszych braci – zasługuje na głębokie uznanie oraz na udzielenie wszelkiej pomocy moralnej oraz innej pomocy, jaką podyktuje nam ewangeliczna miłość i roztropność.

Deklaracja V Krajowej Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie w sprawie zaangażowania członków Ruchu w aktualne problemy narodu, 2 marca 1980 roku

Podejmując według powyższych zasad naszą diakonię wyzwolenia wobec narodu w chwili tak wielkich zagrożeń, chcemy to czynić w duchu Chrystusowej miłości wobec wszystkich naszych braci, szczególnie tych, którzy pozostają w niewoli błędnych doktryn, oraz tych, którzy mimo posiadania prawdy nie potrafią zdobyć się na odwagę pójścia za jej wymaganiami, aby w ten sposób Chrystusowa prawda przyniosła wszystkim prawdziwe wyzwolenie.

Deklaracja V Krajowej Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie w sprawie zaangażowania członków Ruchu w aktualne problemy narodu, 2 marca 1980 roku

Strategia każdej walki domaga się koncentracji wokół tego, kto jest najsilniejszy, kto stanowi centrum mocy i oparcia dla wszystkich. Niepokalana – to realne zwycięstwo nad grzechem, to Człowiek w pełni wyzwolony, to odkupienie objawione najpełniej w swoim owocu. Dlatego w tej duchowej walce, którą prowadzimy, musimy znaleźć oparcie w Tej, która już jest zwycięstwem.

Niepokalana jako Człowiek Wyzwolony – nie pozwoli nam też zapomnieć o właściwym celu naszej walki, o tym, co w niej stanowi zwycięstwo! Zwycięstwo to nie zniszczenie przeciwnika mocą większą od niego, ale uratowanie i wyzwolenie człowieka! Zwycięstwem jest wyzwolenie człowieka w nas i w tych, z którymi walczymy.

ks. Franciszek Blachnicki, List z Fatimy

Jeżeli idzie się konsekwentnie po linii Światło-Życie, czyli drogą chrześcijaństwa konsekwentnego, realizowanego w życiu, to nie można pominąć żadnego przejawu ludzkiego życia. Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest praktyczną emanacją wartości pracy formacyjnej na konkretnym odcinku codziennego życia społecznego.

ks. Franciszek Blachnicki, O chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Bezpośrednim impulsem do zainicjowania Krucjaty Wyzwolenia Człowieka były słowa Jana Pawła II skierowane do Polaków, aby: „przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa, co czasem może aż zagrażać jego egzystencji”. Jest konkretną odpowiedzią na to wezwanie papieża. Jest programem działania wyrastającym z chrześcijańskiego poczucia odpowiedzialności i zaangażowania oraz formą chrześcijańskiego świadectwa życia, działalności charytatywnej i apostolstwa.

Opiera się na prawdzie, że wyzwolenie jest rzeczywistością wiary, wpisaną głęboko w wybawicielską misję Chrystusa, w Jego dzieło, w Jego nauczanie. Prawdziwego wyzwolenia człowieka może dokonać tylko Chrystus mocą swego Ducha. Tylko On może uzdrowić człowieka w głębi jego istoty. To On objawia nam: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Wolność więc w najgłębszej swej istocie nie jest całkowitą niezależnością, lecz dobrowolnym uzależnieniem się od światła prawdy. Osoba jako byt rozumny realizuje swoją wolność wtedy, kiedy żyje prawdą. Człowiek staje się prawdziwie wolny przez bezinteresowny dar z siebie. Wolność jest faktem wewnętrznym, którego nikt z zewnątrz nie może nam odebrać.

Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest więc akcją o charakterze religijnym i moralnym. Wyzwolenie człowieka nie jest w niej pojmowane w sensie politycznym, społecznym lub ekonomicznym, lecz jako wewnętrzne wyzwolenie człowieka w rozumieniu Ewangelii. Będzie ono oczywiście wywierało dobroczynny wpływ na wszystkie dziedziny życia ludzkiego, które domagają się uzdrowienia przez obecność i zaangażowanie nowych ludzi wyzwolonych z egoizmu ku postawie bezinteresownej służby.

ks. Franciszek Blachnicki, Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Podręcznik

Postsovieticum

Rozdział 8

Kierując się ideą głębokiej przemiany społecznej w narodzie polskim, ks. Franciszek Blachnicki zainicjował w listopadzie 1981 roku Niezależną Chrześcijańską Służbę Społeczną „Prawda – Krzyż – Wyzwolenie”. Komitet założycielski utworzyli uczestnicy strajku na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Choć Ruch Światło-Życie inspirował Niezależną Chrześcijańską Służbę Społeczną, to jednak stanowiła ona odrębną inicjatywę. Miała być stowarzyszeniem działającym na terenie całej Polski, poprzez oddziały wojewódzkie i lokalne. Nazwa „Prawda – Krzyż – Wyzwolenie” wyrażała w skrócie jej cel i program. NChSS określała siebie jako ruch wyzwolenia bez przemocy i nienawiści, sytuując się w ramach światowego ruchu „non violence”. W deklaracji programowej pisano: „Podejmując walkę o wyzwolenie człowieka we wszystkich wymiarach jego egzystencji, także społeczno-politycznym, czyni to w duchu miłości wobec tych, z którymi musi podejmować tę walkę, pragnąc ostatecznie także ich wyzwolić przez prawdę”.

Szerzenie NChSS na gruncie polskim przerwało wprowadzenie 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego. Kilka dni wcześniej ks. Franciszek Blachnicki otrzymał paszport i 10 grudnia 1981 roku wyjechał przez Niemcy do Włoch, w związku z tworzeniem tam Międzynarodowego Centrum Ewangelizacji „Światło-Życie”. Miał zamiar powrócić do kraju przed Bożym Narodzeniem. Fakt, że znalazł się w tym czasie na Zachodzie, odebrał jako zrządzenie Opatrzności. Powrót do kraju uznał za bezcelowy, ponieważ warunki stanu wojennego i tak nie pozwalały na podróżowanie po Polsce, nawiązywanie kontaktów, organizowanie spotkań itp. Na Zachodzie natomiast mógł organizować różnoraką pomoc dla rodaków. W tym celu powołał do życia Chrześcijańską Służbę Pomocy Polsce, która m.in. wydawała pismo „Prawda – Krzyż – Wyzwolenie”, publikując w nim informacje o tym, co dzieje się w Polsce, a także artykuły dotyczące problematyki wyzwolenia. W czerwcu 1982 roku, gdy ks. Franciszek Blachnicki osiadł już w Carlsbergu w Republice Federalnej Niemiec, Chrześcijańską Służbę Pomocy Polsce przekształcił w stowarzyszenie „Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów”.

Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów stawiała sobie za cel ewangelizację i formowanie swoich członków do odpowiedzialności społecznej w duchu chrześcijańskim oraz walkę w obronie praw człowieka. Ks. Blachnicki widział stowarzyszenie ChSWN jako pomost między nową falą emigracji politycznej a duszpasterstwem polskim. W przeciwnym wypadku, twierdził, grozi rozejście się emigracji i Kościoła. Odzew na zaistnienie ChSWN był żywy w wielu miejscach świata, głównie ze względu na jego cele. Chodziło bowiem o wolność narodów, przede wszystkim zamieszkujących tzw. Europę Środkowo-Wschodnią, a więc podlegających wpływom ideologii komunistycznej. W statucie ChSWN nie było wprost odniesienia do zniewolenia komunistycznego, ale mówiono o narodach, w których prawa człowieka są zagrożone, a wolność osoby ignorowana. Wykraczano w ten sposób poza kontynent Europy.

Ks. Franciszek Blachnicki uważał, że ruchowi wyzwoleńczemu „obejmującemu cały świat” dla jego ostatecznej głębi, tożsamości i jedności potrzeba nurtu chrześcijańskiego, a więc bazującego na tej wizji człowieka i jego wolności, którą zawdzięczamy Chrystusowi i Jego Ewangelii wyzwolenia. Nazywał tę działalność ewangelizacją, chociaż nie zawsze był w tym zrozumiany.

Podstawowym nośnikiem treści Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów było czasopismo „Prawda – Krzyż – Wyzwolenie”. Stowarzyszenie organizowało specjalne sympozja, podczas których przedstawiano dążenia wolnościowe narodów pozbawionych praw do samostanowienia i niezależności politycznej oraz przestrzegania praw osobistych człowieka. Sympozja organizowane przez ChSWN miały swoją niekwestionowaną rangę edukacyjną, tym bardziej że wieńczyły je ważne dokumenty, jak „Deklaracja Carlsberska” czy „Manifest Wyzwolenia Narodów Europy Środkowo-Wschodniej”. Niemniej ważne dla działalności ChSWN były grupy robocze: czesko-polsko-słowacka czy polsko-ukraińska, które pracowały nad zbliżeniem sąsiadujących ze sobą narodów z myślą o nowym ładzie postsovieticum. Dla członków ChSWN zorganizowano Studium Wyzwolenia Społecznego. Uczestnikami byli polscy azylanci. Program Studium Wyzwolenia Społecznego zakładał popularny charakter wykładów. Celem SWS było „przygotowanie terenowych działaczy społecznych, a nie teoretyków-specjalistów”. Inną formą edukacji było Seminarium Pracy Społecznej. Formacja w nim zakładała stałe pogłębianie wiedzy o wysokich celach Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów, a opierała się na nauczaniu Jana Pawła II i na katolickiej nauce społecznej. Ośrodek centralny w Carlsbergu służył trójstopniowym programem tej formacji. ChSWN organizowała również Marsze Wyzwolenia Narodów. Ich celem było zainteresowanie opinii publicznej Zachodu niesprawiedliwym stanem istnienia kilkunastu narodów Europy Środkowo-Wschodniej, pozbawionych wolności, niezależności i niepodległości.

Treści wyzwoleńcze i patriotyczne ks. Franciszek Blachnicki przekazywał do kraju. Materiały wydawało założone przez niego w 1982 roku wydawnictwo „Maximilianum”.

W okresie emigracji ks. Blachnicki był częstym gościem na falach polskiej sekcji Radia Wolna Europa. W audycjach obnażał istotę systemu komunistycznego, wzywał do odważnej postawy wobec kolejnych „wyborów” w PRL. Od 1984 roku Radio Wolna Europa często transmitowało niedzielne msze święte z kaplicy w Centrum Światło-Życie w Carlsbergu.

Działalność społeczną ks. Blachnickiego przerwała jego nagła śmierć 27 lutego 1987 roku. Zainicjowane przez niego dzieła religijne istnieją i rozwijają się do dzisiaj. Ruch Światło-Życie należy do dynamicznie rozwijających się ruchów w Kościele katolickim. Zupełnie inaczej ułożyła się kwestia zaangażowania społecznego oazowiczów. Zainicjowane w listopadzie 1981 roku dzieło Chrześcijańskiej Służby Społecznej zostało przerwane przez stan wojenny i emigrację ks. Blachnickiego. Mimo iż ks. Blachnicki rozwinął na Zachodzie Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów, to jej struktury i idea nie zdołały przeniknąć na grunt Polski. Dziś obserwujemy wzrost zainteresowania działalnością społeczną Twórcy Oazy.

Wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku przedłużyło agonię Polski Ludowej. Nastawienie jednych Polaków (wojska, milicji, partii) przeciwko drugim trwale podzieliło polskie społeczeństwo. Część ludzi uwierzyła nawet, że jest to koniec „Solidarności” i że w tym systemie nie da się nic zmienić. Na poczuciu takiej beznadziejności zależało władzom najbardziej. Nadzieja, jaką przyniosły wydarzenia sierpnia 1980 roku, została zabita w społeczeństwie na kilka lat. Likwidowano osoby będące symbolami tej nadziei i wolności. Zakatowano w 1984 roku ks. Jerzego Popiełuszkę. Za ks. Franciszkiem Blachnickim wysłano list gończy i nasłano na niego tajnych współpracowników SB.

Lata osiemdziesiąte przyniosły również całkowitą katastrofę gospodarczą Polski. Zaciągano nowe pożyczki na spłatę odsetek od kredytów Gierka. Obniżano jakość towarów, by oszczędzać na produkcji. W ten sposób nie dość, że w sklepach nie było praktycznie nic, to jeszcze nawet jeśli udało się kupić jakiś towar, to jego jakość była tragicznie niska.

Katastrofalna sytuacja gospodarcza, brak perspektyw, beznadziejność, prześladowania wszelkiej wolnej myśli doprowadziły do masowej emigracji Polaków na Zachód. Oblicza się, że w latach osiemdziesiątych Polskę mogło opuścić ok. 2 mln osób.

Sami komuniści podbudowani sukcesem stanu wojennego trzymali się twardo aż do bankructwa gospodarczego państwa w końcu lat osiemdziesiątych.

W szarej rzeczywistości Polski lat osiemdziesiątych powstawało jednak coraz więcej środowisk niezależnych od władz. Wydawano podziemną prasę i książki. Najpopularniejszym źródłem prawdziwych wiadomości było Radio Wolna Europa. Komuniści usiłowali je zneutralizować swoją agresywną propagandą.

Oprac. dr Robert Derewenda – historyk, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, nauczyciel w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi w Lublinie

Polityka – niepolityka i czy Kościół, kapłan może się angażować w politykę

[W takim postawieniu problemu] zachodzi oczywista manipulacja pojęciem „polityka” ze strony propagandy komunistycznej. Próbuje ona wmówić ludziom, że zajmowanie się polityką to coś złego, gdyż chce, by pozostawić politykę jako domenę komunistów, zaś chrześcijan skierować ku postawom pasywnym. Nam zaś chodzi nie o politykę, a o chrześcijaństwo konsekwentne. Wszędzie tam, gdzie wolność jest zagrożona, a dziś i na płaszczyźnie systemu politycznego, tam konfrontacja jest nieunikniona o tyle, o ile nieuniknione jest nasze zaangażowanie w te problemy z pozycji wiary.

Wszelka działalność, zmierzająca do wyzwolenia ludzi i narodu od wielorakiego zła, o ile będzie skuteczna, to jest będzie stwarzała realne fakty, zmieniające rzeczywistość, będzie oceniana jako zaangażowanie polityczne.

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Demokracja nie może być żadną formułą magiczną. Obiektywnie jest ona bliżej personalistycznego ujęcia chrześcijaństwa, ale w praktyce może być wypaczona. […]

Demokracja jest pewnym ideałem docelowym. Osiąganie go musi iść w parze z wychowaniem człowieka do demokracji, a jest nim to, co nazywamy suwerennością wewnętrzną. W przeciwnym razie grozi nam karykatura demokracji. Przecież przez to, że większość ludzi mówi: „dwa razy dwa jest pięć”, nie zmienia się faktu, że dwa razy dwa jest cztery, i nikomu na dobre nie wyjdzie, jeśli na „dwa razy dwa jest pięć” będzie się budowało życie społeczne, tylko dlatego, że tak uchwaliła demagogiczna większość […].

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

W programie „Suwerenność wewnętrzna” należy więc widzieć trzy zakresy zadań realizowanych równolegle względnie jako trzy kolejne, następujące po sobie etapy:

a) suwerenność personalna (osobowa),

b) suwerenność małej grupy (wspólnoty),

c) suwerenność układów społeczno-gospodarczych i kulturowych.

Suwerenność pełna, czyli polityczna, jako etap czwarty, będzie naturalną i konieczną konsekwencją procesu zdobywania suwerenności w pozostałych trzech zakresach.

Suwerenność, czyli wolność stanowienia o sobie, należy rozumieć w sensie personalistycznym – jako przymiot należący do niezbywalnych praw osoby ludzkiej oraz zespołu osób tworzących wspólnotę narodową.

Nikt więc nie może oczekiwać i żądać od Polaków, aby zrezygnowali zasadniczo z prawa do suwerenności, rezygnacja taka nie może być uzasadniona żadnymi argumentami tzw. realizmu politycznego, względnie geopolityki, prawo do suwerenności jest bowiem postulatem etycznym, niezależnym od chwilowych układów politycznych.

ks. Franciszek Blachnicki, Suwerenność wewnętrzna. Program porozumienia Polaków 1982. Deklaracja Carlsberska

Każdy człowiek, który potrafi wyzwolić się od kłamstwa i lęku i potrafi realizować określone postawy [żyć w prawdzie i świadczyć o niej, dawać siebie w bezinteresownej służbie bliźniemu, szanować godność własną i innych osób] jest realną siłą w każdym społeczeństwie. Rozbudza naśladowców.

ks. Franciszek Blachnicki, O oazach, chrześcijaństwie konsekwentnym i o polskiej teologii wyzwolenia

Chrześcijańska wolność jest równoznaczna z miłością. Człowiek jest wolny, kiedy jest zdolny do czynienia bezinteresownego daru z siebie na rzecz drugiej osoby. Walka o wyzwolenie człowieka musi więc być wolna od nienawiści i od stosowania wszelkiej przemocy. Postawa taka wyzwala bowiem tego, który walczy z zewnętrzną tyranią i przemocą i pomaga również wyzwolić tych, którzy zniewalają innych. Wartość człowieka, którego należy w każdym wypadku ratować, jest więc wartością nadrzędną!

ks. Franciszek Blachnicki, Suwerenność wewnętrzna. Program porozumienia Polaków 1982. Deklaracja Carlsberska

Wiara, jeśli jest konsekwentna, stwarza fakty społeczne

Z tych samych przesłanek, że wiara, jeśli jest konsekwentna, stwarza fakty społeczne, historyczne, ponieważ nie pomija żadnego przejawu życia ludzkiego, zrodziła się Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów Prawda † Wyzwolenie. Zaistniała z inicjatywy ks. Franciszka Blachnickiego w roku 1982 w Carlsbergu w Republice Federalnej Niemiec. Skupiała Polaków i przedstawicieli innych narodów Europy Środkowo-Wschodniej wokół idei suwerenności wewnętrznej i jedności narodów w walce o wyzwolenie. Stowarzyszenie kierowało się wartościami ewangelicznymi, koncentrowało się na wartości człowieka i na obronie jego godności.

W przekonaniu, że […] godność człowieka jest zagrożona szczególnie przez kłamstwo i przez lęk, który nie pozwala człowiekowi żyć w prawdzie, stowarzyszenie pragnie przede wszystkim, idąc za słowami Chrystusa „Prawda was wyzwoli” (J 8,32), pomagać ludziom w wyzwalaniu się od lęku i zakłamania, aby w ten sposób mogli uratować swoją godność i wewnętrzną wolność, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia. Sytuacja zniewolenia w krajach Związku Sowieckiego wyraża się przede wszystkim w manipulowaniu człowiekiem przez kłamstwo propagandy i zastraszanie ze strony panującej partii. Istnieje jednak również niewola w wyniku automanipulacji oraz manipulowania drugim człowiekiem w sferze życia prywatnego. Wyrazem pierwszej niewoli jest alkoholizm i narkomania; drugiej – wynaturzenia w dziedzinie seksu, szczególnie zabijanie poczętego życia. Wyzwolenie z tej niewoli moralnej łączy się ściśle z wyzwoleniem społeczno-politycznym, dlatego Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów pragnie również rozwijać i wspierać inicjatywy zmierzające do moralnego i osobowego wyzwolenia człowieka.

ks. Franciszek Blachnicki, Suwerenność wewnętrzna. Program porozumienia Polaków 1982. Deklaracja Carlsberska

Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów działała metodami pokojowymi, bez przemocy. „Chrześcijańska wolność jest równoznaczna z miłością. Człowiek jest wolny, kiedy jest zdolny do czynienia bezinteresownego daru z siebie na rzecz drugiej osoby. Walka o wyzwolenie człowieka musi więc być wolna od nienawiści i od stosowania wszelkiej przemocy. Postawa taka wyzwala bowiem tego, który walczy z zewnętrzną tyranią i przemocą i pomaga również wyzwolić tych, którzy zniewalają innych. Wartość człowieka, którego należy w każdym wypadku ratować, jest więc wartością nadrzędną!”

ks. Franciszek Blachnicki, Suwerenność wewnętrzna. Program porozumienia Polaków 1982. Deklaracja Carlsberska

Celem stowarzyszenia było więc kształtowanie ludzi wolnych wewnętrznie. Służyły temu sympozja, akcje ewangelizacyjne, oazy, msze św. radiowe, opieka duszpasterska w ośrodku Marianum. Wzajemnemu zbliżeniu poszczególnych narodów pomagały zawiązane Grupy Robocze: Czesko-Polsko-Słowacka i Polsko-Ukraińska, które oddziaływały na kraje pochodzenia i na emigrację. W celu wpływania na opinię publiczną Zachodu członkowie Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów uczestniczyli w różnego rodzaju spotkaniach, kongresach, akcjach, z których najbardziej spektakularnymi były Marsze Wyzwolenia Narodów. Z przekonania o schyłku dotychczasowego porządku politycznego wypływała troska o przygotowywanie nowego ładu w Europie. Studium Wyzwolenia Społecznego, powołane w Carlsbergu przez ks. Franciszka Blachnickiego, kształciło osoby, które mogłyby w swoich krajach podjąć odpowiedzialność za ten nowy ład. Realizacji wszystkich tych zadań i celów służyło pismo programowe „Prawda†[Krzyż]Wyzwolenie” oraz wydawnictwo Maximilianum, założone w Carlsbergu w 1984 roku przez ks. Franciszka Blachnickiego. Miało ono trzy główne zadania (trzy redakcje): redakcja „Światło-Życie”, redakcja „Prawda†Wyzwolenie”, redakcja „Biblioteka Polaka”. Maximilianum posiadało swoją drukarnię oraz studio nagrań, rozpowszechniało płyty, wideokasety, kasety [np. audycja o ks. Jerzym Popiełuszce].

Table of Contents