Być kimś
Rozdział 1
Ksiądz Franciszek Blachnicki urodził się 24 marca 1921 roku w Tarnowskich Górach na Śląsku. Był synem starszego pielęgniarza Józefa Blachnickiego, syna górnika, oraz Marii Miller, pochodzącej z rodziny robotniczej. Franciszek miał ośmioro rodzeństwa (troje z nich zmarło w dzieciństwie).
Edukację w szkole rozpoczął w wieku pięciu lat. Rodzice chcieli bowiem, by uczęszczał do oddalonej od domu szkoły razem ze swoim o rok starszym bratem Ernestem. Franciszek Blachnicki uczył się dobrze. Nie był jednak perfekcyjnym uczniem. Na jego świadectwach obok piątek nierzadko pojawiały się również oceny dostateczne. Dopiero w klasie maturalnej zmobilizował się do nauki i uzyskał bardzo wysokie oceny. W maju 1938 roku zdał z wyróżnieniem maturę w gimnazjum w Tarnowskich Górach.
W młodości Franciszek Blachnicki doszedł do przekonania, że Bóg nie jest mu do niczego potrzebny. Jako nastolatek, przyglądając się ówczesnej pobożności, uznał, że są to tylko jakieś praktyki i ceremonie, nie dostrzegał ich głębi. W samym chrześcijaństwie jednak imponowała mu nauka płynąca z Ewangelii. Uważał, że chrześcijaństwo dostarcza wartości ogólnoludzkich, bliskich naturze człowieka. Swoich przekonań nie narzucał innym, a będąc harcerzem, wraz z całą drużyną uczestniczył w nabożeństwach kościelnych. To właśnie ruch harcerski stał się dla młodego Franciszka Blachnickiego miejscem szczególnego rozwoju charakteru. Do harcerstwa wstąpił, gdy miał 10 lat. W kolejnych latach uzyskał wszystkie stopnie młodzieżowe i pełnił funkcje zastępowego i drużynowego. Ruch skautowski odpowiadał charakterowi młodego człowieka. Był w nim czas na zabawę, ale i podejmowanie odpowiedzialnych zadań. A przede wszystkim – jak mówił ks. Franciszek Blachnicki – było w nim „nastawienie na zdobywanie szczytów”. Harcerze, obcując z przyrodą, czerpali wiele radości z poznawania świata. Obce im było znużenie i jakieś nihilistyczne nastawienie. Winni pracować wciąż nad swoim charakterem. Na różnego rodzaju spotkaniach towarzyskich wyróżniała ich choćby abstynencja. Społeczeństwo odnosiło się wówczas z szacunkiem do tej postawy, nikt nawet nie myślał, żeby harcerza namawiać do wypicia „za zdrowie”. Po latach doświadczenia harcerskie okazały się bardzo przydatne w pracy duszpasterskiej, w powstającym ruchu oazowym.
Wchodząc w dorosłe życie, Franciszek Blachnicki zamierzał podjąć studia na kierunku ekonomii politycznej w Poznaniu. Chciał pracować w dyplomacji i zająć się pracą socjalną na rzecz najuboższych. Wychowanie, jakie otrzymał, pozwoliło mu myśleć o życiu z pełnią wiary w człowieka, w jego dobroć, o ideałach, dzięki którym można zmienić świat na lepszy.
Tuż przed wybuchem wojny Franciszek Blachnicki odbył czynną służbę wojskową. W latach 1938-1939 ukończył Dywizyjny Kurs Podchorążych Rezerwy przy 23 Dywizji Piechoty w Katowicach. Pobyt w wojsku okazał się dla niego trudnym doświadczeniem. Miał wówczas 17-18 lat. Początkowo uznał wręcz, że wojsko ogłupia młodych ludzi. Z czasem jednak postanowił wykorzystać okres służby wojskowej na pracę nad własnym charakterem. Wiele czasu poświęcał na rozmyślanie. Chciał odnaleźć prawdę obiektywną. Przyglądał się życiu, a swoje wnioski zapisywał w dzienniczku zatytułowanym „Ubi est veritas”. Szkołę ukończył z wyróżnieniem na 14. miejscu. Jednak jego buntowniczy charakter spowodował, że odliczono mu punkty za niesubordynację w czasie ćwiczeń.
Po złożeniu przysięgi w czerwcu 1939 roku Franciszek Blachnicki został przeniesiony do 11 Pułku Piechoty w Tarnowskich Górach. W tym oddziale wziął udział w wojnie obronnej Polski. W dniu 20 września pod Tomaszowem Lubelskim wraz z całym pułkiem dostał się do niewoli niemieckiej.
Uznał, że uczestnicząc w kampanii wrześniowej, miał szczęście, gdyż ani razu nie brał udziału w bezpośredniej walce i nie musiał do nikogo strzelać. Czas ten dostarczył Franciszkowi kolejnych spostrzeżeń na temat życia i pozwolił na wysunięcie kilku fundamentalnych wniosków. Obserwując panikę wśród wojska w czasie nalotów niemieckich, dostrzegł, że uciekający w pędzie żołnierze jeszcze bardziej narażają się na ostrzał. Nie należy więc poddawać się panice, lecz w miarę możliwości trzeźwo oceniać sytuację. Panika bowiem powoduje, że człowiek nie postępuje racjonalnie. Nie popadać w panikę, opanować lęk i nie poddawać się ogólnym tendencjom – to hasła, które towarzyszyły Franciszkowi Blachnickiemu w dalszym jego życiu.
Po ucieczce z niewoli niemieckiej Franciszek Blachnicki powrócił do Tarnowskich Gór, gdzie zaangażował się w działalność konspiracyjną Polskiej Organizacji Powstańczej. Na skutek denuncjacji jego tajna działalność została wykryta przez Gestapo. Obawiając się aresztowania 30 marca 1940 roku Blachnicki uciekł do Generalnego Gubernatorstwa. Tam, w Zawichoście, podjął pracę jako pomocnik ogrodnika. Gestapo odnalazło go jednak i aresztowało 27 kwietnia. Został przewieziony do więzienia w Tarnowskich Górach. Po śledztwie skierowano go do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie otrzymał numer 1201.
Życie i działalność ks. Franciszka Blachnickiego przypadły na okres XX wieku. Matematycznie wiek XX zaczyna rok 1901, a kończy rok 2000. Historycznie rzecz biorąc, wiek ten inicjuje I wojna światowa, a zamykają wydarzenia jesieni ludów z lat 1989-1991. Wiek XX to epoka dwóch totalitaryzmów i dwóch wojen światowych. W przeciwieństwie do wieku XIX, nazywanego piękną epoką, wiekiem pokoju, wiek XX to wiek wojen i zniewolenia przez zbrodnicze ideologie.
Urodzony w 1921 roku, ksiądz Franciszek Blachnicki należał do wyjątkowego pokolenia. Od stu lat byli to pierwsi Polacy dorastający w państwie polskim. Na Górnym Śląsku było to w ogóle pierwsze pokolenie, które chodziło do polskiej szkoły. Rybnik, Tarnowskie Góry, gdzie wychowywał się młody Franciszek, a także cały Górny Śląsk nie należały do Polski od początku XIV wieku. Utrzymana przez wieki religia i język mogły być wreszcie swobodnie rozwijane w II Rzeczypospolitej.
Okres wywalczonej z trudem niepodległości Polacy starali się wykorzystać na podniesienie poziomu edukacji społeczeństwa i rozwój gospodarczy kraju. Nade wszystko jednak był to czas konsolidacji rozdartej przez zabory wspólnoty narodowej. Wszyscy Polacy, niezależnie od dzielnicy, jaką zamieszkiwali, mieli silne poczucie wspólnej tożsamości, dziedzictwa narodowego, kultury i mowy. To ewenement na skalę światową, kiedy naród rozdarty przez zabory po 123 latach (a nawet i 145 lat, jak w przypadku ziem I rozbioru) odtworzył wspólne państwo. Wychowani na literaturze romantycznej, ideałach powstań narodowych, umiłowaniu wolności i honoru młodzi Polacy prezentowali zupełnie inne wartości niż ich rówieśnicy z nazistowskich Niemiec czy bolszewickiej Rosji.
Pierwszym środowiskiem wychowania patriotycznego w tym czasie była rodzina. Wspierały ją szkoła i wojsko. Dla młodzieży środowiskiem nie do przecenienia okazał się ruch harcerski. To w nim młodzi ludzie kształtowali swój charakter i odnajdowali się wśród organizacji rówieśniczych. Kiedy wybuchła wojna, wielu harcerzy spontanicznie stanęło do obrony swoich miejscowości. Starsi bronili Polski jako żołnierze w szeregach armii.
Klęska wrześniowa była dla społeczeństwa polskiego wielkim wstrząsem. Polacy żyli w przeświadczeniu o sile i potędze młodego państwa. Wiara we własne siły była tak ogromna, że jako pierwsi stanęli do nierównej walki z Niemcami. Plan obrony opierał się na współdziałaniu z armiami Francji i Anglii. Nasi sojusznicy, choć 3 września 1939 roku wypowiedzieli wojnę nazistom, to jednak nie poprowadzili swoich wojsk na Niemcy. Agresja Sowietów na Polskę, rozpoczęta 17 września, przypieczętowała los kraju. Uniemożliwiła ona planowaną koncentrację wojsk polskich w południowo-wschodniej części Rzeczypospolitej i długotrwałą obronę w oczekiwaniu na pomoc sojuszników.
Przegrana Polski była o tyle dotkliwa, że władze sanacyjne nie przygotowały państwa na okres okupacji. Nie zabezpieczono odpowiednio ukrytych rezerw broni, amunicji, maszyn drukarskich, pieniędzy itp. – wszystkiego, co było niezbędne do działań konspiracyjnych. Nie przygotowano również centralnej organizacji podziemnej, którą wraz z jej strukturami można było uruchomić na terenach okupowanych. Dopiero tuż przed kapitulacją Warszawy w stolicy wylądował samolot z wysłannikiem wodza naczelnego gen. Edwarda Rydza-Śmigłego, który przekazał polecenie utworzenia wojskowej organizacji podziemnej. Powstała w ten sposób Służba Zwycięstwu Polski rozpoczynała dopiero tworzenie podstaw siatki konspiracyjnej. Społeczeństwo jednak szybko otrząsnęło się z wrześniowej porażki. Spontanicznie zaczęły powstawać różne organizacje konspiracyjne. Polacy w najróżniejszy sposób przeciwstawiali się działaniom okupantów.
Oprac. dr Robert Derewenda – historyk, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, nauczyciel w Prywatnym Gimnazjum i Liceum im. Królowej Jadwigi w Lublinie
Młodość
Miałem swoje ideały, swoje marzenia, plany życiowe. Mój ideał streszczał się w tym, żeby wypracować sobie charakter […]. Miałem taki notesik, gdzie na pierwszej stronie było napisane słowo „decrevi” – postanowiłem, a potem motto: „Charakter to nieugiętość woli w służbie zasad uznanych za prawdziwe”. Pisałem rzędy haseł tego, co potrafię, a obok plan zreformowania świata, angażowania się w życie społeczne, w politykę – plan budowania wspaniałego, pięknego świata.
ks. Franciszek Blachnicki, On przywrócił mi wzrok
W tym wszystkim nie było miejsca na Boga, to było wszystko moje, własne; Bóg nie był mi do niczego potrzebny.
Z domu wyniosłem pewne praktyki religijne, ale już gdzieś w 14.-15. roku życia uznałem, że nie mają one żadnego sensu; zaczęły przeszkadzać, wystarczały mi moje własne plany życiowe, ideały; były tak piękne.
ks. Franciszek Blachnicki, On przywrócił mi wzrok
Gimnazjum (typu neoklasycznego), matura, działalność w harcerstwie…
Cechowała [mnie] zawsze próba ucieczki od sformalizowanych i bezowocnych systemów urzędowych, jak można by powiedzieć, do środowisk nacechowanych autentyzmem, tętniących życiem i owocnych.
ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka
Szkoła znajdowała się na drugim planie, jako pewna konieczność, której trzeba było się poddać i której program należało zaliczyć. W centrum zainteresowania zaś była fascynująca przygoda harcerska ze swoim programem wychowawczym, zawartym w przykazaniu harcerskim, ze swoją metodą wychowania rówieśniczego, systemem małej grupy (zastępu), wychowaniem metodą gry wzbudzającej inicjatywę i aktywność, ze swoistą obrzędowością i bliskim kontaktem z przyrodą oraz ideą rycerskiej służby wobec bliźnich.
ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka
W tych doświadczeniach harcerskich już formalnie były obecne najważniejsze elementy pedagogii ruchu oazowego, odnalezione później w nim na płaszczyźnie o wiele głębszej.
ks. Franciszek Blachnicki, Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka
Harcerstwo
Harcerstwo – „anioł stróż mojej młodości”! „Zastęp włóczęgów” – moja pierwsza miłość!
Zachowanie od złych dróg – rozwój w kierunku naturalnego dobra, szlachetnych, ludzkich ideałów. Bez wiary w Boga (ale też bez formalnego „przeciw” wierze). Tak prowadzi mnie niewidzialna ręka Boga. W ideały harcerskie angażuję się całym swoim życiem – złe wpływy nie mają dostępu.
ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii
Wojna i okupacja
Potem służba wojskowa, podchorążówka. Jako plutonowy podchorąży uczestniczyłem w kampanii wrześniowej… I tutaj Bóg mnie ocala – także przez to, że nigdy nie uczestniczyłem w bezpośredniej walce, nie oddałem strzału do nikogo.
ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii
Początek okupacji na Śląsku łączy się z ucieczką do grup konspiracyjnych, pragnących ratować wartości wolności i patriotyzmu wobec zagrożeń totalitarnego systemu okupacyjnego.
Po kapitulacji pod Tomaszowem Lubelskim 20 września dostałem się do niewoli. Po kilku dniach ucieczka z niewoli. Powrót do rodzinnego miasta – Tarnowskich Gór. Praca w konspiracji przez kilka miesięcy – komendant na miasto Tarnowskie Góry i okolice w polskich siłach zbrojnych.
Także w tym czasie Opatrzność zachowuje mnie od zabójstwa innych ludzi. Pragnienie szlachetnych ideałów rozbudza książka Tihamera Totha „Młodzieniec z charakterem”.
ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii
Aresztowanie
Wpadka, ucieczka przed Gestapo, ukrywanie się w Zawichoście. 27 IV 1940 r. – obława w Zawichoście, aresztowanie i przesłuchania w więzieniu w Tarnowskich Górach.
Kim jest człowiek? Czy można, czy warto być dobrym?
W rękach Gestapo – znów opatrznościowe kierowanie – nikogo nie „wsypałem” z towarzyszy konspiracji.
ks. Franciszek Blachnicki, Elementy autobiografii